Cały świat idzie na piwo!

Cały świat idzie na piwo!

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zgodnie z prawie 200-letnią tradycją, stolica Bawarii Monachium stanie się od soboty mekką piwoszy z całego świata. Rozpoczyna się obchodzony po raz 171. "Oktoberfest" - wielki festyn piwny.
Pierwszą beczkę odszpuntuje jak zwykle burmistrz Monachium -  polityk SPD Christian Ude. Organizatorzy spodziewają się ponad sześciu milionów gości, w tym miliona zagranicznych turystów, którzy wypiją zapewne co najmniej sześć milionów litrów złocistego napoju.

Żeby zaspokoić pragnienie, piwosze będą musieli zapłacić więcej niż rok temu. Litrowy kufel, tzw. miara, zdrożał o 30 eurocentów i  kosztuje 7,10 euro. Rytuał picia piwa odbywa się w wielkich halach mieszczących po kilka tysięcy ludzi. Na zakąskę podaje się golonkę, kiełbaski, białą rzodkiew i precle. Do tańca przygrywają ludowe kapele, jednak większość uczestników nie ryzykuje wejścia na parkiet.

Na Błoniach Teresy (Theresienwiese) zbudowano 590 piwiarni oraz  lunaparkowych atrakcji - karuzeli, strzelnic i diabelskich młynów. Tegorocznym przebojem jest katapulta "Cyber Space", wyrzucająca przypasanych do fotelików ludzi na wysokość 50 metrów z prędkością 90 km/h.

Tradycja festynu "Oktoberfest" sięga początków XIX wieku. Z  okazji ślubu następcy bawarskiego tronu Ludwika (późniejszego króla Ludwika I) i księżniczki Teresy von Sachsen-Hildburghausen, 12 października 1810 roku zorganizowano po raz pierwszy wyścigi konne połączone z festynem. Impreza bardzo podobała się i  postanowiono ją kontynuować.

"Oktoberfest" znaczy dosłownie "październikowe święto"; od dawna rozpoczyna się ono jednak we wrześniu ze względu na pogodę - we  wrześniu wieczory są w Monachium jeszcze dość ciepłe. Ostatni weekend "Oktoberfest" wypada już w październiku.

Przed tegorocznym festynem ukazał się słownik z najczęściej używanymi bawarskimi słówkami oraz ich odpowiednikami w literackim niemieckim i w angielskim. Na "Oktoberfest" szczególnie mogą przydać się takie pojęcia jak "bussln" (całować), "obandln" (nawiązać znajomość) lub "zuabroosddn" (wznieść toast).

W okresie festynu odżywa moda na tradycyjne bawarskie stroje ludowe. Mężczyźni wkładają skórzane spodenki z szelkami, a kobiety ludowy strój tzw. dirndl, składający się z kolorowej sukienki, fartuszka oraz białej koszuli z bufkami. W takim stroju pojawiają się nawet żony czołowych bawarskich polityków, aby podkreślić przywiązanie do tradycji. Monachijskie sklepy oferują całą gamę strojów - od wersji dla mniej zamożnych w cenie 59 euro po  wystrzałową sukienkę "Barbie-Dirndl" za prawie 4 tysiące euro.

Jedna z bawarskich projektantek mody, Hildegard Bergbauer, poszła o krok dalej - od sześciu lat projektuje stroje ludowe dla psów. Kolorowe spódnice z koronkami oraz skórzane spodenki dla  czworonogów idą podobno jak gorące bułeczki. Zamówienia nadchodzą nie tylko z Bawarii, lecz także z Francji, Anglii i USA.

Monachijski "Oktoberfest" to jednak nie tylko zabawa. W ubiegłym roku policja musiała interweniować w 1500 przypadkach. Pijani biesiadnicy pobili kilku funkcjonariuszy. Zgwałcono dwie kobiety. Czerwony Krzyż musiał zaopiekować się 7 tys. osób, które przeceniły swoje możliwości w zakresie konsumpcji alkoholu. W 1980 roku podczas "Oktoberfest" rozegrała się tragedia. Bomba podłożona przez neonazistów na monachijskich błoniach zabiła wówczas 13 osób, a 200 raniła.

sg, pap