Napieralski vs Rostowski. "Doszło do zapaści finansów publicznych"

Napieralski vs Rostowski. "Doszło do zapaści finansów publicznych"

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. Wprost / materiały prasowe
Chcemy rozmawiać o sprawach najważniejszych, czyli o kondycji finansów publicznych; mamy o tym bardzo krytyczne zdanie - powiedział lider SLD Grzegorz Napieralski, rozpoczynając środowe spotkanie w Sejmie z ministrem finansów Jackiem Rostowskim. Z kolei szef resortu finansów wskazywał, że polska gospodarka jest w dobrej kondycji a emerytury stale rosną. Spotkanie Rostowskiego i Napieralskiego trwało ok. półtorej godziny.
Zdaniem Napieralskiego, w Polsce doszło do zapaści finansów publicznych, ponieważ za rządów Platformy Obywatelskiej i Rostowskiego jako szefa resortu finansów, były podejmowane błędne decyzje. - hcieliśmy rozmawiać dziś o kondycji finansów publicznych, bo to jest dla nas bardzo istotne, bo to dotyczy wszystkich Polaków. Chcieliśmy rozmawiać też o przyszłorocznym budżecie, czy jest on realny, czy ma szansę być zrealizowany - powiedział szef SLD. Odniósł się do zarzutów Rostowskiego, dotyczących m.in. ulgi prorodzinnej. - Pan minister powiedział dziś na konferencji prasowej jedną rzecz bardzo niebezpieczną, atakując nas za ulgę prorodzinną, że tutaj nieuczciwie postępujemy. Mówimy, że ona dziś dotyczy osób zamożnych i najlepiej zarabiających i również o tym mówi dokument "Preferencje podatkowe" wydany przez ministerstwo finansów - mówił Napieralski.

Pewne słabości ulgi prorodzinnej

Jacek Rostowski zgodził się z Napieralskim, że ulga prorodzinna ma "pewne słabości". Przytoczył wypowiedź szefa SLD z ubiegłego tygodnia, że na wprowadzeniu limitu dochodowego, przy którym osoby nie miałyby prawa ani do becikowego, ani do ulgi prorodzinnej, oszczędności wyniosłyby 2 mld 400 mln zł. Minister dodał, że resort finansów wyliczył, przy jakim dochodzie osoba straciłaby prawo do becikowego i ulgi prorodzinnej. - Okazuje się, że jest to dochód miesięczny na rękę przeciętnie dla każdego małżonka 1657 zł - wyjaśnił szef resortu finansów. Rostowski pytał Napieralskiego, czy ta propozycja oszczędności wypłynęła z klubu SLD, czy z BCC.

SLD chce podnieść VAT na budownictwo

Ocenił, że z paktu z BCC wynika, że SLD chce podnieść VAT na budownictwo mieszkaniowe o 15 proc., a także na usługi pogrzebowe, transport publiczny, turystykę i gastronomię. - Chciałbym, żeby pan jasno się określił. Chce pan wprowadzić te oszczędności czy nie, chce pan wprowadzić podatek katastralny, podatek europejski, klimatyczny? - pytał Rostowski. Zwrócił też uwagę, że sześciu europosłów SLD głosowało przeciwko "sześciopakowi". Jak zaznaczył, "sześciopak" to ważny element uspokajający rynki w obecnej sytuacji i pozwala w średnim okresie zbudować prawdziwe mechanizmy ratowania strefy euro. - Zakładam, że europosłowie SLD głosując przeciwko sześciopakowi tego nie wiedzieli - dodał. 

Gospodarka w dobrej kondycji

Polska gospodarka wchodzi w trudny okres w dobrej kondycji; nawet jeśli wzrost gospodarczy będzie niższy od zakładanego, budżet będzie bezpieczny - mówił minister finansów Jacek Rostowski podczas spotkania w Sejmie z szefem SLD Grzegorzem Napieralskim. Minister powiedział, że średnia prognoza analityków bankowych na rok 2012 to wzrost PKB o 3,5 proc. - Nasza prognoza to 4 proc., już wiemy, że inflacja będzie nieco wyższa w tym roku niż zakładano, co oznacza, że nominalne PKB, które decyduje o tym, jakie będą dochody podatkowe, a więc jaki będzie deficyt budżetowy, będzie bardzo przybliżone (do zakładanego w projekcie - red.) - mówił.

Będzie mocne uderzenie?

Zdaniem Rostowskiego zagrożenia, które mogą wpłynąć na przyszłoroczne wyniki polskiej gospodarki "idą z gospodarki światowej, europejskiej, ze strefy euro". - Zwracałem uwagę na te zagrożenia w Parlamencie Europejskim podczas mojego wystąpienia, podczas debaty o kryzysie w strefie euro. Wtedy przedstawiciele pana partii uważali za stosowne obśmiewać to, co mówiłem. Myślę, że to jest największy dowód na to, że nie rozumiecie, co się dzieje na świecie - mówił minister, zwracając się do Napieralskiego.

Rostowski dodał, że może nastąpić mocne uderzenie w polską gospodarkę wskutek turbulencji w strefie euro, ale trzeba mieć też świadomość, że polska gospodarka wchodzi w ten trudny okres silna. "W drugim kwartale tego roku, kiedy gospodarka strefy euro ostro spowolniła, gospodarka Niemiec spowolniła w ujęciu kwartał do kwartału, polska gospodarka nie spowolniła. Potem mieliśmy bardzo silne wyniki produkcji przemysłowej. W sierpniu mieliśmy spadek bezrobocia do 11,6 proc. Prawie 6 pkt. proc. mniej niż kiedy wy (SLD) oddawaliście władzę i to mimo wielkiego kryzysu światowego, największego od 80 lat" - mówił szef resortu finansów.

Najbiedniejszym zamortyzowano podwyżkę VAT

- Działamy otwarcie, jasno mówimy, co chcemy zrobić. Czasami musimy podjąć trudne decyzje, ale podwyższenie VAT o 1 proc., choć było bolesne, zamortyzowaliśmy dla najbiedniejszych osób, obniżając VAT na niektóre towary żywnościowe tam, gdzie mogliśmy to zrobić - mówił Rostowski. Szef resortu finansów dodał, że skala negatywnych oddziaływań podwyżki VAT jest minimalna wobec tego, co wynika z dokumentu podpisanego przez SLD z BCC.

Co z bezrobociem?

Członek sejmowej komisji finansów publicznych Marek Wikiński (SLD) mówił podczas debaty z szefem resortu finansów w Sejmie, że gdyby Polacy wrócili z zagranicy, to bezrobocie byłoby znacznie wyższe niż za rządów SLD (2001-2005 - red.). Ocenił, że 3 mln Polaków pracuje teraz za granicą.

Minister Rostowski nie zgodził się z Wikińskim. Przypomniał, że według danych Głównego Urzędu Statystycznego w Europie Zachodniej może być około 2 mln Polaków łącznie z dziećmi. Szef resortu finansów podkreślił, że od 2005 roku liczba miejsc pracy wzrosła o 2,3 mln. Dodał, że niższe bezrobocie nie jest tylko wynikiem tego, że Polacy wyjeżdżają za granicę.

Emerytury rosną

Wikiński zwracając się do Rostowskiego pytał o waloryzację świadczeń emerytalnych po 9 października. Mówił, że "dzisiaj w Polsce kilka milionów emerytek i emerytów musi przeżyć za 630 zł netto".

Minister finansów poinformował, że wysokość przeciętnej miesięcznej emerytury w 2005 roku wynosiła 1257 zł, natomiast w 2011 roku - jak zapowiedział - będzie to 1795 zł. - To bardzo znaczący wzrost, dzięki waloryzacji emerytur w tym czasie. A także dzięki temu, że nie pozwoliliśmy na to, żeby kryzys uderzył w polską gospodarkę tak jak uderzył w inne gospodarki - powiedział.

W rezerwie demograficznej więcej niż za SLD

Za rządów SLD w rezerwie demograficznej było 1,5 mld zł, a w tym roku będzie to 14,2 mld zł - powiedział minister finansów Jacek Rostowski. Z kolei lider Sojuszu krytykował rząd za wydawanie pieniędzy z tej rezerwy.

Napieralski zarzucił Rostowskiemu, że polityka obecnego rządu doprowadza do tego, że sięga się po rezerwę, która była odkładana na przyszłe emerytury. - Sięgnęliście po pieniądze z rezerwy demograficznej - podkreślił szef SLD. - Jeśli chodzi o rezerwę demograficzną, to za waszych rządów w rezerwie demograficznej było 1 mld 555 mln zł. Na koniec tego roku będzie 14 mld 256 mln zł, mimo tego że nieznaczna część została przekazana z rezerwy demograficznej do budżetu. To jednak pokazuje, jaka jest dramatyczna różnica i o ile więcej składamy w rezerwie demograficznej, aby zapewnić bezpieczeństwo emerytur w przyszłych latach  - podkreślił Rostowski. Szef SLD mówił ponadto, że założenia do projektu budżetu na 2012 r. są nierealne wobec tego, co się dzieje w Polsce i Europie.

W środowej debacie liderowi SLD towarzyszyli ekonomiczni eksperci, m.in.: były wiceminister finansów prof. Stanisław Gomułka oraz prof. Stanisław Flejterski z Uniwersytetu Szczecińskiego. Natomiast ministrowi finansów: prof. Dariusz Rosati i wiceminister finansów Maciej Grabowski.

pap, ps