Francja znowu chce, żebyśmy siedzieli cicho

Francja znowu chce, żebyśmy siedzieli cicho

Dodano:   /  Zmieniono: 
W odróżnieniu od Polski, w sprawie ukraińskiego kryzysu powyborczego Francja zajęła "dyskretne" stanowisko, rozumiejąc, że chodzi o delikatną i nierozwiązaną sprawę wschodnich granic Unii Europejskiej - pisze francuski dziennik "Le Figaro".
Według dziennika, Francja zajęła raczej stanowisko "realisty" niż  "moralizatora" i ograniczając się do wyrażenia poparcia dla  stanowiska Unii Europejskiej, chce uniknąć prowokowania Moskwy. W  szczególności Francja nie chce dopuścić do podziału Ukrainy na  dwie części, przed czym przestrzega część komentatorów.

"W konsekwencji, Francja nie opowiada się za jednym obozem przeciwko drugiemu i jest krytyczna wobec wszelkich interwencji zewnętrznych, bez względu na to, skąd one pochodzą" - zaznacza "Le Figaro". "Stąd - pisze gazeta - sceptycyzm Paryża wobec polskiej interwencji, zarówno Aleksandra Kwaśniewskiego, jak i Lecha Wałęsy".

"Należy skrytykować warunki, w jakich przeprowadzone było głosowanie - uważa cytowany deputowany Thierry Mariani z  parlamentarnej grupy przyjaźni francusko-ukraińskiej. - Ale nie  trzeba nic więcej niepotrzebnie dodawać. Interesy Polski nie są takie same, jak interesy Francji".

"Ukraina jest poddawana takim zewnętrznym naciskom, że w każdej chwili może eksplodować. To niebezpieczne. Polska jest w tej sprawie tak samo mało neutralna jak Rosja" - dodaje Mariani.

Dziennik cytuje wypowiedź francuskiego ministra spraw zagranicznych Michela Barniera, który powiedział we wtorek, że  "przede wszystkim do przywódców Ukrainy i ukraińskich instytucji należy znalezienie pokojowego, politycznego rozwiązania kryzysu".

Chociaż "sympatie Francji kierują się ku pomarańczowej rewolucji Wiktora Juszczenki - pisze gazeta - Francja dba też o swoje dobre stosunki z Rosją Władimira Putina. Nie należy dolewać oliwy do  ognia, co wywołałoby skutek odwrotny od zamierzonego. Paryż zdaje sobie sprawę (...) z putinowskiej wizji spisku Zachodu, którego celem ma być demontaż tego, co zostało po rosyjskim imperium. Stąd ta skrajna ostrożność".

Bardzo trudno jest równoważyć domaganie się przestrzegania praw człowieka z nieprowokowaniem Rosji, dlatego - tłumaczy "Le Figaro" - Francja nie wystąpiła z własnymi propozycjami rozwiązania kryzysu, tylko zadowoliła się poparciem działań Unii Europejskiej.

"Kryzys odsłonił tak głębokie podziały na Ukrainie, że nawet jeśli w drodze nowych wyborów zatryumfuje demokracja, stabilność kraju będzie niepewna" - podsumowuje "Le Figaro". "Unia Europejska będzie być może musiała stanąć wobec kolejnej prośby o przyjęcie do wspólnoty. To pytanie, na które Paryż nie ma żadnej odpowiedzi" - konkluduje gazeta.

ss, pap