Głosami 16 „za” i 12 „przeciw”, przy 4 wstrzymanych, gdańscy radni przyjęli pomysł wspierania par niepłodnych. Miasto dołoży się do programu zapłodnień in vitro. Decyzję podjęto w poniedziałek 5 czerwca na nadzwyczajnej sesji rady miasta, po wysłuchaniu opinii Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji. Jak podkreślają zwolennicy in vitro, Agencja wypowiedziała się na temat pomysłu Rady Miasta pozytywnie.
Jak zwykle przy okazji debaty o in vitro, pojawiły się głosy przeciwników tej metody. Radny PO Piotr Borawski bronił decyzji większości. – Program ma służyć ludziom, nie chcemy wojny ideologicznej. Każdy powinien decydować zgodnie ze swoim sumieniem, czy chce brać udział w takim programie, czy nie. Niepłodność jest chorobą coraz większej liczby osób. Dla wielu z nich to tragedia. Tym programem chcemy im pomóc – wyjaśniał.
Inny radny z tej samej partii zagłosował za odrzuceniem programu. – Uważam, że dofinansowania do in vitro powinny odbywać się centralnie. Poza tym nie podoba mi się, że program mówi o dofinansowaniach jedynie do in vitro, nie zaś do naprotechnologii. Uważam, że mieszkańcy powinni mieć możliwość, żeby wybrać metodę odpowiednią do własnych poglądów – uzasadniał Piotr Dzik.
Program, który wystartować ma za kilka tygodni, będzie dopuszczał pomoc rodzicom do wysokości 5 tys. złotych na maksymalnie 3 próby zapłodnienia in vitro. Z kasy miejskiej opłacone zostaną także dwie wizyty kontrolne i przechowywanie zarodków w chłodniach przez rok. Warunkiem skorzystania z programu będzie m.in. wiek kobiet. Musi on oscylować między 20-40 lat.