Według danych z blisko 72 proc. komisji obwodowych Lewica zdobyła 11,9 proc. głosów. Jak podkreślił Leszek Miller, jest to wynik porównywalny z tym, co było 4 lata temu, gdyby Lewicę dodać do Razem. – Cztery lata temu Razem nie chciało iść wspólnie, bo wtedy ta partia śniła piękny sen o potędze. Dziś już nie śni – zaznaczył były szef SLD. Jak dodał, oczekiwania Lewicy były wyższe niż osiągnięty przez nią rzultat. – Na pewno liczono na więcej. Mówiono, że to będzie 20 procent, że to będzie druga siła przez PO, ale sukces polega na tym, że Lewica jest w Sejmie – zaznaczył Miller.
Zdaniem byłego premiera wysoka frekwencja (ponad 60 proc.) działa na korzyść PiS. – Mitem było, że im więcej ludzi pójdzie do urn, to PiS będzie mieć mniej. Odwrotnie – ma więcej – mówił gość Radia Zet. Według niego samodzielną większość PiS-owi zagwarantował rozpad Koalicji Europejskiej. – Patrząc na pierwsze i drugie ugrupowanie z wyborów do PE, różnica między PiS a KE to było 7 punktów proc., a dziś to 15-16 punktów – tłumaczył Miller.
W ocenie europosła SLD wysoki wynik Prawa i Sprawiedliwości ośmieli tę formację do jeszcze odważniejszego działania. – Będzie próba realizowania zapowiedzi, w tym niektórych straszliwie niebezpiecznych – wskazał Miller. – Pamiętam, jak jeszcze niedawno Kaczyński mówił, że ostatnia barykada do zdobycia to sądownictwo. Mówił o tym, że zostanie przyjęta ustawa o statusie zawodowym dziennikarzy, czyli ich weryfikacja. Mówił o zniesieniu immunitetu sędziów – dodał.