W grudniu Komisja Europejska ubiegłego roku zaproponowała projekt tymczasowego zwolnienia Polski, Litwy i Łotwy z części wymogów prawa azylowego. Ma to związek z trwającym na granicy z Białorusią kryzysem, wywołanym przez reżim Aleksandra Łukaszenki. Projekt zakłada między innymi wydłużenie dozwolonego czasu na rejestrację wniosków o azyl i uproszczenie zasad deportacji. Rozporządzenie wymagało zatwierdzania w Radzie Unii Europejskiej.
Polska jako jedyna nie zgodziła się na propozycje
Wysoki rangą dyplomata unijny przekazał w poniedziałek korespondentce RMF FM w Brukseli, że na przedstawioną w piątek propozycję zgodziły się wszystkie kraje członkowskie, także Litwa i Łotwa, ale wyjątkiem jest Polska. Rząd Mateusza Morawieckiego chciałby więcej – by w razie „instrumentalnego wykorzystywania migrantów” można było całkowicie zwieszać procedury azylowe. Na to nie było jednak zgody innych krajów. Jak wyjaśnia RMF FM, wyrażenie zgody na polskie poprawki oznaczałoby faktycznie zgodę na stosowanie push-backów, czyli nielegalnego wypychania migrantów poza granicę Unii.
Polska i Bruksela inaczej ocenia sytuację
Strona polska i unijna odmiennie ocenia zaistniałą sytuację. Polscy dyplomaci przekonują w rozmowie z RMF FM, że Warszawa nie zablokowała porozumienia. „Trudno, żebyśmy przegłosowywali większościowo propozycję, która powstała z myślą o Polsce, skoro Polska jej nie chce” – powiedziało z kolei źródło radia w Radzie UE.
Jeden z rozmówców RMF FM stwierdził, że stanowisko Polski może mieć związek z tym, że Komisja Europejska wstrzymuje akceptację polskiego Krajowego Planu Odbudowy i wypłatę środków z Funduszu Odbudowy. KE uzależniła decyzję w tej sprawie od m.in. likwidacji Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.
Czytaj też:
Ruszyła budowa bariery na granicy polsko-białoruskiej. Jest nagranie
