– Putin to twardziel, który oszukał wielu ludzi: Clintona, Busha, Obamę i Bidena, ale nie mnie – mówił w Białym Domu Donald Trump, nieświadom pewnie, że potwierdza tym samym starą zasadę dyplomacji: należy wierzyć tylko w te plotki, które są oficjalnie dementowane.
Trump został przez Putina nie tylko oszukany, ale wręcz koncertowo zrobiony w konia i upokorzony tak, że nie pozostało mu nic innego, jak skorygować nieco swoją idiotycznie uległą politykę wobec Moskwy.
Oklaski z okazji tej wymuszonej wolty są jednak mocno umiarkowane, bo – poza wygłaszanymi z wyraźną niechęcią deklaracjami i miałkimi pogróżkami – istota amerykańskiej polityki wobec wojny na Ukrainie niewiele się zmienia.
Szefowa unijnej dyplomacji, Kaja Kallas twierdzi wręcz, że Trump jest dla Putina zbyt szczodry, dając mu całe dwa miesiące na zakończenie wojny pod groźbą wprowadzenia stuprocentowych taryf – ulubionej ostatnio zabawki Donalda Trumpa. Dlaczego 50 dni, a nie słynne dwa tygodnie, którymi Trump zastąpił swoje wyborcze hasło: zakończę wojnę na Ukrainie w jeden dzień? Ano dlatego, że 3 lipca Putin powiedział mu przez telefon, że planuje w ciągu najbliższych dwóch miesięcy zająć resztę ukraińskich obwodów nadgranicznych!
A więc zamiast wielce wyczekiwanej wolty Białego Domu w sprawie Rosji, mamy do czynienia ze sprytnie zawoalowanym zaproszeniem dla Kremla do dalszego demolowania Ukrainy. Jedyna różnica jest taka, że Trump i jego ludzie postanowili przy tej okazji trochę zarobić, stosując przy tym znaną już wcześniej strategię szantażu i wymuszeń.
Co żona Trumpa myśli o Putinie?
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
