Powstanie Warszawskie było początkowo zaplanowane na kilka dni. Ostatecznie heroiczna walka o wyzwolenie stolicy z rąk niemieckiego okupanta trwała 63 dni.
Powstanie Warszawskie. Tak cywile walczyli o przetrwanie
W trakcie tych dwóch miesięcy Warszawa poniosła ogromne straty – w wyniku walk zginęło kilkanaście tysięcy żołnierzy. Zniszczeniu uległo niemal 60 proc. infrastruktury miasta. Powstańczy zryw wiązał się także z dramatem ludności cywilnej. Historycy podają, że z rąk hitlerowców zginęło od 150 do 200 tys. mieszkańców Warszawy.
Odgłosy bombardowań i naloty stały się codziennością warszawiaków. Warunki do życia były skrajnie trudne – w niektórych rejonach ludność musiała się ukrywać w piwnicach. W wielu miejscach szybko kończyły się zapasy i były ogromne problemy z dostępem do wody czy pożywienia.
Dodatkowo cywile musieli się mierzyć z ogromną falą agresji i represji ze strony Niemców, którzy na masową skalę dokonywali egzekucji, gwałtów oraz grabieży.
Miłość w czasach wojny
Mimo tych trudnych warunków, mieszkańcy starali się zachować chociaż pozory normalnego życia. Niektórzy zakochani, na przekór niesprzyjającym okolicznościom, brali śluby w trakcie Powstania Warszawskiego.
Według oficjalnych danych w sierpniu i wrześniu 1944 roku zawarto ponad 250 związków małżeńskich, co oznacza, że średnio odbywały się cztery ceremonie dziennie.
Na taki krok decydowały się zazwyczaj pary związane z podziemiem niepodległościowym. W księgach parafialnych rzadko można spotkać wpisy z okresu Powstania Warszawskiego, które poświadczają śluby wśród ludności cywilnej. Jeśli takowe się znalazły, to były to zazwyczaj ceremonie zaplanowane dużo wcześniej.
Pomysł wzięcia ślubu był podyktowany strachem o własne życie. Dla młodych, którzy w każdej chwili mogli zginąć od niemieckich kul i codziennie ryzykowali swoim życiem, ślub był momentem, którego nie można było odkładać na później. Niektórzy wierzyli, że niemieccy okupanci okażą im chociaż odrobinę litości i nie będą rozdzielać małżeństw.
Z kolei dla ich gości była to krótka chwila oderwania się od trudnej codzienności i tymczasowego zapomnienia o tym, co działo się w ogarniętej walkami Warszawie.
Teresa Kowalik i Przemysław Słowiński w książce „Powstanie Warszawskie w 100 przedmiotach” tłumaczyli, że zakochani chcieli w ten sposób stworzyć sobie pozory normalności.
– Chcieli mieć blisko siebie kochaną osobę, aby nie być rozdzielonym w razie upadku powstania (choć to było złudne wyobrażenie), aby przypieczętować narodzoną miłość aktem, który pozostanie, nie zginie nawet wtedy gdy śmierć nadejdzie. W tych ślubach upatrywano także nadzieję na przeżycie, na wspólną przyszłość – wyjaśniali.
Sprawa stała się na tyle poważna, że zainteresowało się nią dowództwo Armii Krajowej, które wydało specjalny rozkaz dotyczący ślubów. W jego myśl, aby móc zawrzeć związek małżeński, niezbędne były dokumenty od szefa oddziału i zgoda kapelana a niepełnoletni musieli mieć pozwolenie od rodziców.
Powstanie Warszawskie. Tak wyglądały śluby w czasie wojny
Warto jednak zaznaczyć, że powstańcze śluby nie miały nic wspólnego z hucznymi ceremoniami, ponieważ rzeczywistość, w jakiej znalazła się Warszawa, po prostu na to nie pozwalała. – Przecież nie było co jeść, nie było co pić. Myśmy byli stale w walce – opowiadał Jan Władysław Maciejewski ps. Henryk.
Nowożeńcy często nie mieli nawet obrączek. Na znak zawarcia małżeństwa zakładali na palce symboliczne pętelki z drutów, nakrętki czy zawleczki od puszek. Wykorzystywano wszystko, co miało okrągły kształt.
Śluby często brano w tzw. panterkach, czyli bluzach maskujących zdobytych od Niemców, bądź mundurach powstańczych. Kobiety, jeśli miały taką możliwość, na biegu szyły sobie sukienki z tych materiałów, które miały pod ręką. – Stroiłyśmy te dziewczyny w to, co kto mógł. Jakaś tam pani przyniosła bluzkę z domu, z mieszkania, białą. Spódniczkę jakąś tam ktoś jej pożyczył czy dał, żeby włożyła. Tu jakieś kwiatki – wspominała Maria Halina Kucenty ps. »Magda«
Śluby podczas Powstania Warszawskiego. Symboliczne prezenty
Do rzadkości należały prezenty. Najczęściej były to przedmioty codziennego użytku jak mydło czy naboje. Niekiedy dowódcy przyznawali młodym jeden lub dwa dni wolnego od udziału w walkach, aby mogli się sobą nacieszyć.
Stanisław Jastrzębski ps. »Kopeć« i Halina Czarniecka ps. »Karolina« otrzymali od gości siedem śledzi. Ich ślub miał dramatyczny przebieg – rozpoczęcie ceremonii opóźnił niemiecki nalot, przez który brat pana młodego nie mógł udać się po brewiarz.
– Kiedy ksiądz w końcu mógł przystąpić do rozpoczęcia ceremonii, nastąpił wybuch bomby. Trafiła w ich dom – na szczęście w inne jego skrzydło. Biała bluzka panny młodej zrobiła się szara od pyłu i tynku. Przez chwilę dosłownie nie było nic widać. Gdy kurz opadł i nalot ustał, trzeba było nieco uprzątnąć mieszkanie opisywała Agnieszka Cubała w książce „Miłość '44. 44 prawdziwe historie powstańczej miłości”.
„Radosna chwila w morzu okrucieństwa”
Nieco bardziej huczny był ślub Irki Kowalskiej ps. »Irka« oraz Jana Wuttke ps. »Czarny Jaś«. Para mogła mówić o prawdziwym szczęściu, ponieważ w ambasadzie bułgarskiej zorganizowano – wyjątkowo huczne jak na ówczesne czasy – przyjęcie.
Agnieszka Cubała wspominała, że gościom podano prawdziwe rarytasy – m.in. befsztyki z koniny oraz kanapki z konserwami. Na stołach nie zabrakło także wina. Ksiądz Józef Warszawski, który poprowadził ceremonię dodawał, że młodzi otrzymali liczne prezenty m.in. skarpety, mydełka oraz paczkę naboi pistoletowych. – To była taka jasna i radosna chwila w tym całym morzu okrucieństwa, bólu i śmierci, który przepełniał Warszawę – przyznawał duchowny.
Siedmiominutowy ślub
Zdecydowanie najsłynniejszym powstańczym małżeństwem byli Jan Nowak-Jeziorański oraz Jadwiga Wolska ps. »Greta«, którzy wzięli ślub 7 września. Ich małżeństwo przetrwało aż 55 lat. Mimo tego, że ślub trwał zaledwie siedem minut a okoliczności nie pozwoliły na organizację przyjęcia.
Za sprawą filmu, którego autorem był przedwojenny olimpijczyk Eugeniusz Lokajski, w ogarniętej wojną stolicy głośno stało się o ślubie Bolesława Biegi ps. »Pałąk« z batalionu Kiliński oraz sanitariuszki Alicji Treutler ps. »Jarmuż«.
Na nagraniu, które było wyświetlane w kinie Palladium przy ulicy Złotej, było widać pana młodego ubranego w mundur, z ręką na temblaku. „Na ceremonii były jedynie druhny panny młodej. Świadkowie pana młodego nie mogli przyjść, ponieważ bronili właśnie poczty atakowanej przez Niemców” – opisywali Teresa Kowalik i Przemysław Słowiński.
Wzięli ślub podczas Powstania Warszawskiego. Tak potoczyły się ich losy
Co ciekawe, pomysł zawarcia małżeństwa nie wyszedł od »Pałąk« a jego dowódcy, Franciszka Szafranka, z którym leżał razem w szpitalu. W trakcie ślubu państwo młodzi wymienili obrączki – mosiężne kółka od zasłon. Oboje na prawych ramionach mieli biało-czerwone opaski powstańcze – dodawali.
Para młoda miała dwa przyjęcia weselne. Pierwsze, chwilę po ślubie, zorganizowano w szpitalu przy ul. Moniuszki. Z kolei drugie zostało wyprawione przez kolegów z oddziału w budynku Poczty Głównej, który chwilę wcześniej został odbity z rąk Niemców.
– Były sardynki francuskie, angielskie papierosy, były francuskie wina zdobyte od Niemców. Naturalnie była też wódka. Spędziliśmy noc poślubną na materacu na podłodze w przedsionku gabinetu poczmistrza. Łączniczki przesuwały się na palcach koło naszego łoża, nosząc meldunki do komendy. Ale nas nic nie wzruszyło, byłem w bólu po całodziennych wysiłkach i pocieszaliśmy się przytulając, aż zasnęliśmy – wspominał Bolesław Biega w Archiwum Historii Mówionej
Po podpisaniu aktu kapitulacji Bolesław Biega, który już wcześniej miał problemy ze zdrowiem, zgłosił się do szpitala i dzięki temu został wraz z żoną przewieziony do Zeithain. Po wyzwoleniu Biegowie przeszli do strefy amerykańskiej.
Po wojnie przez wiele lat mieszkali w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych. Małżonkowie spędzili ze sobą aż 75 lat. Do Polski już nigdy nie wrócili.
Ślub w pożyczonej sukience
Maria Huber i Kazimierz Piechotka także pobrali się w trakcie powstańczego zrywu. Kiedy pod koniec sierpnia mężczyzna został odznaczony krzyżem Virtuti Militari powiedział swojej wybrance, że jest to jedyny moment na ślub. – Tylko teraz mam całe spodnie – przyznał.
Panna młoda także miała wyjątkowy strój ślubny. – Powstanie zastało mnie w jakiejś sukience, która po kilku dniach była już dosyć brudna, więc postanowiłam ją wyprać. W międzyczasie sąsiadka, pani zupełnie mi zresztą nieznana, pożyczyła mi swoją, żebym miała na zmianę. Niestety, moja sukienka spaliła się z całą kamienicą i już do końca powstania chodziłam w tej pożyczonej. To była moja suknia ślubna – opowiadała.
Po latach w filmie „Epidemia miłości” Maria Huber oceniła, że „w jej ślubie było znacznie więcej treści, a mniej formy w porównaniu z dzisiejszymi ceremoniami”. – To była decyzja. To była przysięga. To była deklaracja, którą trzeba było wypełnić. Myśmy się kochali i to zostało – podsumowała.
Czytaj też:
Niezwykłe rozmowy z potomkami powstańców. Korwin Piotrowska: Każdy z nas jest dzieckiem wojnyCzytaj też:
Przeżyła Powstanie Warszawskie, dziś wspomina: „Pierwszy raz bez zgody mamusi wyszłam z domu”
