Nie takie euro drogie

Nie takie euro drogie

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. scx.hu
Zamiana złotego na euro będzie mieć znaczenie także dla naszych portfeli. Nie będzie to jednak tak drastyczna zmiana, jak straszą eurosceptycy.
Najczęściej przytaczany scenariusz wydarzeń po wejściu Polski do strefy euro to wzrost cen tanich towarów, które po przeliczeniu na nową walutę zostaną zaokrąglone w górę. Dla tego zjawiska wymyślono nawet wpadającą w ucho nazwę: efekt cappuccino. Jak pokazują doświadczenia innych krajów, ceny tanich towarów po wprowadzeniu euro rzeczywiście rosną, jednak w skali całego budżetu domowego praktycznie nie ma to znaczenia. Obniżki cen droższych towarów umykają uwadze, mimo że to właśnie ceny droższych towarów decydują o sile nabywczej domowego budżetu. Warto pamiętać, że z obniżki cen po wprowadzeniu euro skorzystają nie tylko bogatsi obywatele jeżdżący na wakacje za granicę. Wyeliminowanie wymiany między euro i złotym oznacza dla przedsiębiorców niższe prowizje przy imporcie, a więc obniżkę cen towarów pochodzących z zagranicy (także żywności). Stały kurs wymiany to także większe bezpieczeństwo dla  polskich eksporterów. Euro oznacza też niższe oprocentowanie kredytów i  koniec pułapki wynikającej z ewentualnej dewaluacji pensji w wyniku spadku kursu złotego. Konieczne będzie przeliczenie na euro lokat bankowych, składek w ZUS, OFE, cen akcji na giełdzie, a nawet anektowanie umów z operatorami telekomunikacyjnymi.

Dodatkowe koszty (szacowane na 0,3 proc. PKB), wynikające z konieczności zmiany przepisów, poniesiemy wszyscy. Głównym utrudnieniem będą jednak nie  (hipotetycznie) rosnące koszty, ale komplikacje związane z samą wymianą waluty. Okres przejściowy, w którym będziemy się posługiwać podwójnymi cenami, będzie problematyczny m.in. dla informatyków i specjalistów od  programowania kas fiskalnych. Funkcjonowanie obu walut, a potem wymiana gotówki dotkną każdego obywatela. Kraje, które planowały spokojny, dwumiesięczny czas wymiany walut borykały się z chaosem, a w Niemczech, gdzie wymiany waluty dokonano jednorazowo, proces przeszedł bez większych zawirowań. Dlatego kraje dołączające do strefy euro w drugiej kolejności (Słowenia, Słowacja, Cypr, Malta) zdecydowały się skrócić czas równoległego funkcjonowania starej i nowej waluty do niezbędnego minimum.

Mówiąc o przygotowaniach do wprowadzenia euro w Polsce, warto pamiętać o innych doświadczeniach. Z efektem cappuccino poradziliśmy sobie w 1993 roku przy wprowadzaniu VAT, kiedy także wszyscy obawiali się wzrostu cen. Denominacja złotego w 1995 roku była uproszczoną wersją zmiany waluty. Obie operacje są dziś oceniane jako sukces. W ten sam sposób za kilka lat będziemy patrzeć na pożegnanie ze złotym.

Na Słowacji wprowadzenie euro ograniczyło arsenał środków do walki z  kryzysem i nieco pogłębiło recesję. W trakcie przygotowań Słowacja dała jednak przykład wzorcowo prowadzonej kampanii informacyjnej, współpracy instytucji centralnych i zaangażowania biznesu. Specjalne kalkulatory przeliczające korony na euro otrzymało każde gospodarstwo domowe. Dlatego trudno spotkać na Słowacji krytykę nowej waluty.