Migalski: liczę, że Komorowski rozbije PO

Migalski: liczę, że Komorowski rozbije PO

Dodano:   /  Zmieniono: 
Marek Migalski (fot. FORUM) 
"Trzymam kciuki za Bronisława Komorowskiego. By okazał się kimś innym, niż mu zarzucano. By udowodnił, że ma przysłowiowe cojones. By odważył się nie być ciamciaramcią i gapą (jak wcześniej sugerowano). By wraz ze swym przyjacielem Palikotem pograł na siebie, by patronował powstaniu partii lewicowo–liberalnej, której symbolami byłyby świński ryj i wibrator" - pisze na swoim blogu eurodeputowany PiS Marek Migalski.
Dlaczego Migalski liczy na Komorowskiego? Bo, jego zdaniem, gdyby sytuacja wyglądała tak, jak ją opisał, możliwe byłoby powstanie PO-PiS-u. "Platforma bez Palikota, Kutza i innych tego rodzaju dżentelmenów stałaby się na powrót partią, z którą można rozmawiać, z którą można poważnie mówić o Polsce. A Tusk na powrót stałby się politykiem myślącym w kategoriach państwa, a nie słupków sondażowych" - uważa eurodeputowany ze Śląska.

"Usamodzielnienie się Palikota i Komorowskiego otworzyłoby system partyjny w Polsce. Podział w PiS stał się nierealny, podział w PO staje się więc jedyną szansą na odblokowanie polskiej sceny politycznej" - przekonuje Migalski. "Prawdopodobną stałaby się, co prawda, koalicja PO – SLD z PK (Palikot, Komorowski), czy też SLD – PK – PSL. Niewykluczony byłby także sojusz PiS – PSL, lub PiS – SLD. Ale najbardziej oczywistą i, co ważniejsze, najlepszą dla Polski, na powrót stałaby się koalicja PO-PiS. Bo to wciąż jedyna realna koalicja, która nie buksowałaby w miejscu (jak wszystkie inne), ale miałaby szanse na modernizacyjny i cywilizacyjny skok. Bo rządy zmuszone do oparcia się o SLD lub PSL będą jedynie konserwatorami obecnego stanu, a gabinet z udziałem PK będzie prostą reaktywacją postkomunizmu" - snuje rozważania politolog.

"Dlatego trzymam kciuki za Komorowskiego i Palikota – są dzisiaj jedynymi, którzy mogą doprowadzić do zawarcia koalicji PO i PiS. O pięć lat za późno, ale lepiej późno, niż wcale" - kończy swój wpis eurodeputowany.

arb