Co najmniej cztery osoby, w tym znany duchowny, zginęły, a kilkanaście zostało rannych w zamachu bombowym, do którego doszło w jednym z meczetów w Kandaharze na południu Afganistanu.
Zamach miał miejsce podczas uroczystości żałobnych odprawianych za zabitego w Kandaharze przyrodniego brata prezydenta kraju Hamida Karzaja. W kilkanaście minut po pierwszej eksplozji w pobliżu meczetu doszło do drugiego wybuchu - informacja ta nie została jednak potwierdzona przez afgańskie władze.
Prezydent Karzaj nie uczestniczył w uroczystości. - Z naszych informacji wynika, że nikt z delegacji z Kabulu nie ucierpiał - poinformował rzecznik prezydenta Wahid Omer. Dodał, że wygląda na to, iż zamachowiec ukrył materiały wybuchowe w turbanie. Meczet był wypełniony ważnymi osobistościami i krewnymi Karzaja, jednak władze zaznaczają, że spośród nich zginął tylko Hikmat.
Ahmad Wali Karzaj, młodszy, przyrodni brat prezydenta Afganistanu i jeden z najbardziej kontrowersyjnych i wpływowych ludzi na południu kraju, został zastrzelony w swoim domu przez ochroniarza. Do zamachu przyznali się talibowie.PAP, arb