Pokojowy Nobel – kontrowersji (prawie) nie było

Pokojowy Nobel – kontrowersji (prawie) nie było

Dodano:   /  Zmieniono: 
Pokojowe nagrody Nobla wielokrotnie wzbudzały kontrowersje. W tym roku było inaczej.
Spośród wszystkich kategorii, w których przyznawana jest nagroda ufundowana przez Alfreda Nobla, na ogół tylko dwie wywołują szerokie dyskusje – ta przyznawana za osiągnięcia w literaturze oraz pokojowa. W przypadku obu tych kategorii trudno jest bowiem o jasne i obiektywne kryteria usprawiedliwiające taki a nie inny wybór. O ile jednak literatura, na co wskazują wyniki badań czytelnictwa, interesuje tylko garstkę pasjonatów, o tyle na polityce, tak jak na sporcie, znają się (niemal) wszyscy. Dlatego – w kontekście Nagród Nobla – najgorętsze debaty wywołuje ta przyznawana za osiągnięcia w budowie pokoju na świecie.

Także i w tym roku nie obyło się bez krytycznych głosów w związku z wyborem dokonanym przez komitet noblowski. Kontrowersje dotyczą choćby nagrodzonej Noblem prezydent Liberii, Ellen Johnson–Sirleaf, której stawia się zarzuty korupcyjne. Sceptycy zwracają też (jak zwykle) uwagę, że nagroda jest silnie upolityczniona – Johnson-Sirleaf jest bowiem czynnym politykiem, który na dodatek w najbliższym czasie będzie starać się o reelekcję. Z tym akurat argumentem trudno się nie zgodzić – przyznana prezydent Liberii nagroda zapewne przyczyni się do zwiększenia jej popularności. Z drugiej jednak strony pani prezydent ma już 72 lata i w praktyce za jakiś czas mogłoby być już po prostu za późno by przyznać jej nagrodę.   

Wszyscy, którzy uważają, że nagrodzenie prezydent Liberii było kontrowersyjnym werdyktem, powinni przypomnieć sobie takich laureatów tej nagrody jak Al Gore - niedoszły amerykański prezydent, który zarabia na życie przekonując świat do walki ze zmianami klimatycznymi. Nie wszyscy pamiętają, że Gore został nagrodzony m.in. kosztem osoby, która zasłużyła na nagrodę bardziej niż ktokolwiek – Ireny Sendler. W gronie laureatów znalazł się również Jasser Arafat, który przez wiele lat kierował palestyńskim terroryzmem; Henry Kissinger – osoba odpowiedzialna za bombardowania Kambodży, czy Wangari Maathai, która uznała HIV za… spisek białych przeciwko czarnym. Najbardziej zaskakujący był chyba jednak wybór sprzed dwóch lat – z nieznanych do dziś powodów nagrodę otrzymał amerykański prezydent Barack Obama. Trudno nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że była to deprecjacja i skrajne upolitycznienie nagrody.

O ile jednak nagroda dla Obamy nie miała żadnego wpływu na rzeczywistość, to tegoroczne uhonorowanie trzech kobiet może przyczynić się do wzmocnienia afrykańskiego ruchu emancypacji kobiet. Każda ze zwyciężczyń może zostać nową Szirin Ebadi, docenioną przez komitet w 2003 roku. Irańska działaczka na rzecz praw człowieka stała się wzorem i inspiracją dla wielu kobiet w świecie muzułmańskim. To czy jednak tak się stanie i czy tegoroczny wybór jest słuszny, nie zależy jednak od noblowskiego komitetu, ale od dalszej aktywności nagrodzonych kobiet.