Protestujący w Koninie domagają się podwyżek wynagrodzeń. - 22 dni głodówki jest hańbą dla dzisiejszej RP - podkreślił Hofman. Jak dodał podczas poniedziałkowego protestu pod kancelarią premiera PiS zwróci uwagę Donaldowi Tuskowi na to, co się dzieje w szpitalu w Koninie.
Posiedzenie komisji zdrowia
Poseł poinformował, że na jego prośbę odbędzie się specjalne posiedzenie sejmowej komisji zdrowia. Dodał, że szef komisji Bolesław Piecha (PiS) obiecał mu, iż zwoła specjalne posiedzenie w sprawie sytuacji w szpitalu w Koninie i trwającego strajku. - Jeśli protest nie zakończy się, zapraszam przedstawicieli personelu na tę komisję, żeby przedstawili sytuację w szpitalu – powiedział. Strajkujący pytali Hofmana, dlaczego dopiero w 5 tygodniu strajku przyjechał do szpitala. - Mam wiele obowiązków jako rzecznik PiS – odparł krótko. Hofman powiedział, że oszczędności w służbie zdrowia nie należy zaczynać od personelu, lecz od likwidacji NFZ i przejęcia jego zadań przez ministerstwo zdrowia. - Ten moloch (NFZ) jest do likwidacji. Rozdaje środki jak chce, kontrakty są na niejasnych procedurach – dodał. Hofman zwrócił się w czwartek do ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza, by wymógł na podległych sobie urzędnikach niezwłoczne rozpoczęcie negocjacji z prowadzącymi protest głodowy oraz przeprowadzenie pilnej kontroli stanu finansów szpitala i poziomu jego finansowania przez NFZ.
Apel Hofmana
- Zwracam się do pana o zdyscyplinowanie władz lokalnego oddziału NFZ, który podpisywał kontrakt ze szpitalem i sprawdzenie, czy odpowiedzialni za jego zapisy urzędnicy nie popełnili błędów - napisał poseł do ministra zdrowia. - Ilość pieniędzy przeznaczanych na funkcjonowanie szpitala w Koninie miałaby wystarczać tylko na wypłatę głodowych wynagrodzeń. Taka sytuacja jest niedopuszczalna, a odpowiedzialność za taki stan spada w całości na pana i pańskich podwładnych - podkreślił w liście Hofman.
Strajkujący pracownicy zaapelowali także do premiera Donalda Tuska i ministra zdrowia o zainteresowanie się sytuacją w konińskim szpitalu. - Jesteśmy zdesperowani. Walczymy o wzrost wynagrodzeń o 600 złotych dla wszystkich pracowników zatrudnionych na umowę o pracę. Brak regulacji wynagrodzeń, niepowodzenia w negocjacjach, brak rozwiązań naszych pracowniczych problemów, zmusiły związkowców do zgłoszenia 1 czerwca 2011 r. sporu zbiorowego z dyrekcją szpitala, a w konsekwencji do podjęcia akcji strajkowej – napisali.
W obu pismach wyrazili zbulwersowanie brakiem zainteresowania władz wręcz patową sytuacją finansową szpitala. Zaapelowali do premiera i ministra zdrowia o podjęcie odpowiednich kroków, które „doprowadzą do rozwiązania problemów i zakończenia konfliktu". Kolejne rozmowy strajkujących prowadzone w środę z dyrekcją szpitala zakończyły się fiaskiem. Następne zaplanowano na piątek.
eb, pap