A może frytki do tego – czyli studenta pomysł na pracę

A może frytki do tego – czyli studenta pomysł na pracę

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. stock.xchng 
Pięć lat studiów to – jak się okazuje – nie tylko czas intensywnej pracy naukowej, imprez do białego rana, i poznawania ludzi z różnych rejonów kraju i świata. To także czas, kiedy młody człowiek wylatuje z rodzinnego gniazda i uczy się samodzielności. Często nie ma rady – trzeba na siebie zarobić, żeby się na studiach utrzymać. Wielu studentów nie może liczyć na wsparcie finansowe rodziców, ani też na stypendia naukowe. Ze stypendiami socjalnymi jest różnie – często po prostu nie wystarczają na opłacenie wszystkich rachunków. Dlatego student musi znaleźć inne rozwiązanie. Lepiej przecież mieć więcej pieniędzy niż nie mieć ich wcale. Zresztą jeśli o pracę studenta chodzi, to kokosów nie można się spodziewać.
Jeszcze kilkanaście lat temu wręcz nie do pomyślenia było łączenie studiów z pracą. Zajęcia na uczelniach (w trybie dziennym) trwały długo, więc studenci mogli podjąć pracę jedynie w weekendy. A z tymi weekendami różnie bywało. Młodzi naukowcy nie mieli w czym wybierać, a często i pracodawca kręcił nosem, bo po cóż mu był potrzebny studencina, który będzie pracował tylko przez dwa dni, a zatrudnić przecież go jakoś trzeba. Dziś o pracę jest o wiele łatwiej. Nie można wprawdzie powiedzieć, że oferty są zabójczo interesujące, ale jest ich coraz więcej, a w większych miastach praca jest też lepiej płatna. W Internecie powstają liczne wyszukiwarki pracy dla studentów. Jeśli się chce, to pracę podjąć można, a nawet okazuje się często, że trzeba.

Ubrania przerzucają przyszli filologowie

Justyna z III roku polonistyki nie wyobraża sobie życia bez pracy. Ma wolne trzy dni w tygodniu, więc musi coś robić z czasem. A lepiej przecież zarobić niż siedzieć bezczynnie. Przez rok pracowała w radiu Fama Sochaczew, z pracy była bardzo zadowolona, ale pieniędzy z tego nie było. Justyna postanowiła więc nie zasypiać gruszek w popiele i podjęła nowe wyzwanie. Zatrudniła się w jednym z warszawskich centrów handlowych w firmie odzieżowej. Pracuje tam już ponad półtora roku. Przyznaje, że nie chciałaby pracować w ten sposób przez całe życie, ale na czas studiów jest to niezła alternatywa.

To właśnie w centrach handlowych pracują głównie młodzi ludzie, i to przede wszystkim studenci. Ubrania na wieszakach przerzucają przyszli filologowie, biolodzy, chemicy. Justyna twierdzi: „cały przekrój: od humanistów po umysły ścisłe". Studenci jadą do pracy nawet półtorej godziny, ale wiedzą po co to robią: żeby zarobić.

Dzień dobry państwu. Jestem klownem

Pomysłów na pracę jest wiele. Niektóre bardzo oryginalne, jak na przykład praca Kai. Kaja jest animatorem. Sama określa to co robi w dość nietypowy sposób: „dorabiam jako klown, tzn. w takiej firmie organizującej imprezy dla dzieci - jakieś zabawy, malowanie buziek, itp.". Studentka jest zadowolona ze swojej pracy, lubi dzieci, a przede wszystkim lubi robić coś innego niż wszyscy. Podobnie Piotrek z geografii - pracuje jako wróżbita. Zapytany, czy jego zadaniem jest przepowiadanie przyszłości ze szklanej kuli, śmieje się i odpowiada: „ależ skądże! Taka praca nie polega na bezpośrednim kontakcie z klientem. Moim zadaniem jest odbieranie telefonów, rozmowa z ludźmi i „przepowiadanie” im przyszłości według harmonogramu”. Piotrek przyznaje, że taka praca mu odpowiada, bo jest nieźle płatna.

Zarabiać na wszystkim

Tatiana – studentka dwóch kierunków: rusycystyki i polonistyki próbowała już chyba wszystkiego. Najpierw pracowała w Rosji w radiu „Nasze radio", a gdy przeprowadziła się do Polski, udzielała korepetycji z rosyjskiego. Na tym się jednak nie skończyło, bo Tatiana nie lubi monotonii. Szukała czegoś nowego i znalazła zatrudnienie jako łowca głów. Przyznaje, że łatwo nie było. Ta praca wymagała od niej ogromnego zaangażowania. Ale udało się. Tatiana trochę w firmie popracowała. „Kiedyś roznosiłam ulotki, kelnerowałam na Starówce, a  nawet pozowałam do zdjęć. Raz mi się zdarzyło zarabiać jako uliczna piosenkarka – śpiewałam w Lublinie kolędy, nie znając języka”. Tatiana podsumowuje, że to chyba wszystko jeśli chodzi o jej pracę, ale śmieje się, że nie wiadomo, co przyniesie przyszłość.

Wakacyjna praca

Studenci pracują często także w wakacje. Dla nich nigdy nie ma tak naprawdę czasu wolnego. Zawsze coś trzeba robić, żeby nie zwariować i nie wypaść z rytmu. Jacek z UW żartuje, że w roku akademickim stawia na swój rozwój intelektualny i dlatego nie podejmuje żadnej pracy. Twierdzi, że woli zarobić w wakacje. Jest wtedy więcej ofert pracy, bo ludzie wyjeżdżają na urlopy, wiec ktoś musi ich zastąpić. Jest to szansa dla studentów, bo zawsze istnieje nadzieja, że spodobają się pracodawcy i zostaną zatrudnieni na stałe. Jacek co prawda przyznaje, że studenckie prace do najambitniejszych nie należą, ale jak mówi stare polskie przysłowie „na bezrybiu i rak ryba". Jacek pracował już przy obsłudze Internetu, a jak ktoś znajomy „zleci” mu do napisania jakąś pracę, to chętnie ją wykonuje.

A może frytki do tego?

Niezłą opcją jest praca w restauracjach i barach szybkiej obsługi. Grafik jest elastyczny, dopasowany do planu studiów. Rafał pracuje od września w  McDonald's i bardzo sobie ceni tę pracę: „płacą okej, miła atmosfera, fajni ludzie, ogólnie nie jest źle". Przyznaje, że nie jest to praca jego marzeń, ale gdy zna się ludzi, pracuje się o wiele przyjemniej: „można wyjść po pracy z uśmiechem na ustach”. Poza tym w pracy można znaleźć nowych przyjaciół. Zarówno tych w swoim wieku jak i starszych, bo jak zaznacza Rafał, pracują tu i ludzie po pięćdziesiątce.

Jak to zwykło mówić się w kręgach studenckich: „student wszystko potrafi". Może więc pracować, studiować, imprezować, i na pewno znajdzie jeszcze mnóstwo wolnego czasu na dziesięć innych czynności.

Magdalena Kołakowska