Prokuratura ściga dziennikarza, który wyjawił prawdę o śmierci Igora Stachowiaka?

Prokuratura ściga dziennikarza, który wyjawił prawdę o śmierci Igora Stachowiaka?

Policja przed wrocławskim komisariatem po śmierci Igora Stachowiaka
Policja przed wrocławskim komisariatem po śmierci Igora StachowiakaŹródło:Newspix.pl / LUKASZ WOZNICA
Jak podaje „Fakt”, stołeczna prokuratura przesłuchała rodziców dziennikarza TVN24 Wojciecha Bojanowskiego, który w swoim materiale ujawnił prawdę o śmierci na komisariacie policji Igora Stachowiaka.

Policjanci, którzy odpowiadali za tortury na zmarłym mężczyźnie, odeszli ze służby, lecz nie ponieśli dalszych konsekwencji. Wszyscy udali się na emerytury lub zwolnienia lekarskie. Śledztwo dyscyplinarne umorzono. Na tym jednak ta bulwersująca sprawa się nie kończy. Dolnośląski NSZZ Policjantów zawiadomił prokuraturę o możliwym popełnieniu przestępstwa przez dziennikarza Wojciecha Bojanowskiego, bez którego nigdy nie dowiedzielibyśmy się o skandalu na komisariacie. – Publikując nagrania, dokonano linczu na policjantach. To wywołało falę hejtu. Ferowanie wyroków na tym etapie było nieuczciwe – uzasadnił Piotr Malon, szef dolnośląskiego NSZZ Policjantów

W ramach śledztwa prokuratura zwolniła Bojanowskiego z tajemnicy dziennikarskiej. Bojanowski deklarował podczas odbierania Nagrody Radia Zet im. Woyciechowskiego, że nie ma zamiaru ujawniać swoich informatorów. – Nie zostałem jeszcze ani przesłuchany, ani wezwany. Już na samym początku jestem zwolniony z tajemnicy, chociaż nie miałem okazji się nią posłużyć – mówił wówczas. Z ustaleń „Faktu” wynika, że stołeczna prokuratura w związku ze sprawą przesłuchała rodziców dziennikarza. Z uwagi na obowiązującą tajemnicę śledztwa nie mogą oni podać szczegółów dotyczących przesłuchania.

Śmierć Igora Stachowiaka

Nowe ustalenia ws. śmierci na komisariacie 23-letniego Igora Stachowiaka, do której doszło w maju 2016 roku, wyszły na jaw dopiero dzięki dziennikarskiemu śledztwu. W programie TVN „Superwizjer” ujawniono m.in. wypowiedzi anonimowych osób i fragmenty nagrań. W reportażu autorstwa Wojciecha Bojanowskiego stwierdzono, że zatrzymany był rażony paralizatorem również w policyjnej toalecie. W TVN24 pokazano nagranie z kamery, która była przymocowana do paralizatora. Mężczyzna był rażony paralizatorem w momencie, kiedy był zakuty w kajdanki, a na to nie zezwalają przepisy. Funkcjonariusze kazali też zatrzymanemu zdjąć spodnie, aby go przeszukać. Po zajściach w toalecie Igor Stachowiak zmarł. Mimo że na komisariacie są zainstalowane kamery, nie zachowały się żadne nagrania z tamtego dnia.

Czytaj też:
Skandal ws. śmierci Igora Stachowiaka. Komendanci przeszli na emeryturę i dostali wysokie odprawy

Źródło: Fakt24.pl / Wirtualne Media