Popularny celebryta zeznawał w sprawie dilera gwiazd. „To była fantazja”

Popularny celebryta zeznawał w sprawie dilera gwiazd. „To była fantazja”

"Diler gwiazd" Cezary P.
"Diler gwiazd" Cezary P. Źródło:Policja
Bilguun Ariunbaatar stawił się przed stołecznym sądem w roli świadka w procesie tzw. dilera gwiazd Cezarego P., który oskarżony jest o handel narkotykami.

Celebryta Billgun Ariunbaatar zeznawał przed stołecznym sądem w sprawie tzw. dilera gwiazd. Prezenter przyznał, że zna Cezarego P. i kontaktował się z nim telefonicznie. Kiedy sąd pokazał mu zarejestrowane nagrania telefoniczne, Billgun Ariunbaatar powiedział, że nie jest pewien, czy to on i średnio rozpoznaje swój głos. Zapewnił jednak, że nie kupował od dilera gwiazd alkoholu ani narkotyków. – Alkoholu nie zamawiam przez telefon, bo to drogo wychodzi. Nie wydaje mi się, żebym zamawiał przez telefon środki odurzające. Nie przypominam sobie, żebym dzwonił do jegomościa – wyjaśnił.

Kiedy sąd przytoczył treść zeznania złożonego przez celebrytę przed policją pytając o „zawiniątka o wartości 300 zł, które miał kupować”, Billgun Ariunbaatar powiedział, że „to była fantazja”. Jak podaje „Super Express”, prokuratura domaga się kserokopii z przesłuchania i rozprawy, ponieważ rozważa wszczęcie postępowania w sprawie składania fałszywych zeznań. Za podobny czyn grozi kara od sześciu miesięcy do ośmiu lat pozbawienia wolności.

O co chodzi w sprawie dilera gwiazd?

W czerwcu ubiegłego roku stołeczna zatrzymała 48-letniego Cezarego P. Według śledczych klientami dilera z warszawskiej Woli byli przedstawiciele biznesu i znani celebryci. Policjanci ustalili również, że ze względu na liczbę klientów chętnych do zakupu kokainy wysokiej jakości, w przestępczą działalność mężczyzna zaangażował swoją żonę i córkę. Diler mając stałych klientów wśród zamożnych mieszkańców Warszawy zgromadził pokaźny majątek. Na tym procederze w ostatnich dwóch latach zarobił „na czysto” około miliona złotych, które lokował w nieruchomości, a także w uruchomienie lokalu gastronomicznego w centrum Warszawy. Mężczyzna zapisywał nazwiska swoich klientów specjalnym szyfrem. Według „Super Expressu”, policjantom udało się złamać kod, dzięki czemu dotarli do osób, które zaopatrywały się u dilera.

Czytaj też:
Kolejna rozprawa dilera gwiazd. Oskarżony zasłabł na sali, zaczął krwawić z nosa

Źródło: SE.pl