Informację o zdarzeniu przekazało RMF FM. W rozmowie z radiem dyżurny ratownik TOPR potwierdził, że turysta wyszedł ze schroniska Murowaniec w poniedziałek rano i nie wrócił na noc. – Pracownicy tego schroniska poinformowali centralę TOPR o zaginięciu 23-latka i rozpoczęliśmy poszukiwania. We wtorek od samego rana piesze patrole ratowników przeczesywały rejon Doliny Gąsienicowej. Jego telefon loguje się w tym rejonie, ale nie ma z nim łączności – dodał ratownik.
Poszukiwań nie ułatwiał fakt, że 23-latek nie zostawił informacji na temat tego, gdzie planuje wędrować. Oprócz tego, w Tatrach panują trudne warunki pogodowe. Po intensywnych opadach śniegu szlaki są nieprzetarte, a mgła ogranicza widzialność. Wprowadzono drugi stopień zagrożenia lawinowego.
We wtorek wieczorem TVN24 przekazał informację o szczęśliwym finale poszukiwań. Okazało się, że mężczyzna zgubił szlak i zawędrował na słowacką stronę.
Wypadek po słowackiej stronie
Równie ciężkie warunki panują po słowackiej stronie Tatr. Tam w weekend doszło do śmiertelnego wypadku. Jak informują ratownicy HZS (Horska Zachranna Sluzba), dwaj słowaccy turyści w sobotę poinformowali ich o wypadku ich kolegi, którego porwała lawina. Wszyscy turyści byli w żlebie opadającym do Doliny Młynickiej.
Mężczyzna, którego porwała lawina, nie był wyposażony w detektor lawinowy. Wiał silny wiatr, padał śnieg, a mgła ograniczała widoczność. Niemożliwe było też użycie śmigłowca. Akcję rozpoczęto w sobotę wieczorem i wznowiono w niedzielę rano. Ciało 39-latka odnalazły psy ratownicze.
Czytaj też:
Polak skazany w Holandii. Odpowie za molestowanie 4-latka