Gdynia. Atak nożownika po strajku kobiet. „Jakieś k***y nie będą protestować”

Gdynia. Atak nożownika po strajku kobiet. „Jakieś k***y nie będą protestować”

Protest przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego
Protest przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego Źródło:X / @RuchOsmiuGwiazd
Grupa młodych ludzi została zaatakowana, gdy wracali z protestów przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego w sprawie zaostrzenia prawa aborcyjnego. 23-letni mężczyzna z pociętą nożem twarzą trafił do szpitala.

Do zdarzenia doszło w poniedziałek 27 października w godzinach wieczornych. Grupa młodych ludzi wracała z protestów przeciwko wyrokowi TK ws. zaostrzenia prawa aborcyjnego. Jak podaje portal Trójmiasto.pl, do manifestujących podszedł mężczyzna, który miał najpierw obrażać wulgarnymi słowami kobiety idące w grupie. Na to zareagować mieli towarzyszący im młodzi mężczyźni. – Zaczął wyzywać je od szmat, powiedział też, że nas wszystkich powinno się zlikwidować. Rzucał wyzwiskami, że jakieś k***y nie będą manifestować. Odpowiedzieliśmy mu, żeby się od***ił. On wtedy powiedział do mojej dziewczyny: „Ty k***o, nie będziesz mi mówić, co mam robić”. Przystanąłem i zapytałem, dlaczego obraża moją partnerkę – opowiadał 23-letni Tomasz.

Chwilę później mężczyzna został raniony nożem. – Zobaczyłem wtedy, że facet wyjmuje składany nóż. Ciachnął mnie przez twarz. Po tym uderzeniu wyciągnąłem butelkę piwa, którą miałem w kieszeni, i rozbiłem mu na głowie. Później zacząłem tracić dużo krwi, bo miałem przeciętą tętnicę na skroni. Wpadłem w szok. Pamiętam tylko, że trafiłem do szpitala – relacjonował.

Napastnik twierdził, że ma chore serce

Z informacji „Gazety Wyborczej” wynika, że napastnikiem okazał się 64-letni mężczyzna, który w momencie zatrzymania miał promil alkoholu w organizmie. Po zatrzymaniu przez policję stwierdził, że choruje na serce. Gdy tylko został uwolniony przez funkcjonariuszy, stał się agresywny. Policjanci szybko go jednak obezwładnili. Mężczyzna trafił do policyjnej celi i prawdopodobnie usłyszy zarzuty uszkodzenia ciała. Grozi za to do pięciu lat więzienia.

Czytaj też:
Hołownia o oświadczeniu Kaczyńskiego: Historia zapamięta pana jako wstrętnego, małego podżegacza

Źródło: Gazeta Wyborcza / Trojmiasto.pl