Profesor UWr opisała pobyt młodych Niemców na wrocławskim komisariacie. „Płakali jak dzieci”

Profesor UWr opisała pobyt młodych Niemców na wrocławskim komisariacie. „Płakali jak dzieci”

Wrocław, zdjęcie ilustracyjne
Wrocław, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Shutterstock
Prof. Urszula Glensk z Uniwersytetu Wrocławskiego na łamach „Gazety Wyborczej” przedstawiła historię zagranicznych studentów, którzy na 35 godzin trafili w ręce wrocławskich policjantów. Stwierdziła wprost, że w jej ocenie funkcjonariusze znęcali się nad młodymi mężczyznami.

Jak podkreślała już na samym początku swojego tekstu wrocławska profesor, dramaty podczas policyjnych interwencji we Wrocławiu i Lubinie nie wzięły się znikąd. „Przemoc fizyczna i psychiczna, jakiej dopuszczają się polscy policjanci, osiągnęła niebywałą skalę. Byłam świadkiem i mimowolną uczestniczką jednego z takich opresyjnych zdarzeń” – pisała w „Dużym Formacie”.

Jej opowieść rozpoczynała się 17 lipca, to wtedy spotkała się z grupą zagranicznych studentów. Wieczorem tego samego dnia poszli oni na imprezę, a nad ranem 18 lipca dwóch z nich zatrzymał policyjny radiowóz. Młodych mężczyzn otoczyła grupa ośmiu policjantów. Studenci zostali skuci kajdankami, zabrano im telefony i portfele, przewieziono na komisariat na ulicy Trzemeskiej. „Tę nazwę wszyscy we Wrocławiu kojarzą, ponieważ pięć lat temu został tam śmiertelnie pobity Igor Stachowiak” – przypominała prof. Glensk.

Stamtąd studentów przewieziono na Podwale na „Łąkową”, po czym z powrotem na Trzemeską. Podczas 35 godzin, które młodzi Niemcy spędzili w aresztach i pokojach przesłuchań, policjanci mieli dopuszczać się różnych kontrowersyjnych czynności. Rozebranym do naga mężczyznom kazano robić przysiady, jednemu zrobiono „rewizję intymną w ciemnym pokoju”. Jeden z policjantów miał podśpiewywać „Deutschland, Deutschland über alles”.

Prof. Glensk: Studenci płakali jak dzieci

Pracowniczka Uniwersytetu Wrocławskiego zwracała uwagę na fakt, iż studentów trzymano razem z groźnymi przestępcami na małej przestrzeni. Mieli tylko po 0,5 oraz 0,6 promila alkoholu we krwi. Przy jednym znaleziono legalną marihuanę medyczną, przy drugim 0,1 grama ecstasy. Jak pisze prof. Glensk, obaj studenci po wyjściu z komisariatu „płakali jak dzieci”. Po miesiącu prokuratura umorzyła sprawę, wszczętą po zgłoszeniu skargi na wrocławskich funkcjonariuszy.

Czytaj też:
Wrocław. Zwolniono policjanta, zamieszanego w śmierć 25-latka na izbie wytrzeźwień

Źródło: Gazeta Wyborcza