Prezes PKO BP dla „Wprost”: Mamy już 5 tys. wniosków o ugody frankowe. Za naszym bankiem pójdą kolejne

Prezes PKO BP dla „Wprost”: Mamy już 5 tys. wniosków o ugody frankowe. Za naszym bankiem pójdą kolejne

Jan Emeryk Rościszewski, prezes PKO BP
Jan Emeryk Rościszewski, prezes PKO BP Źródło: Materiały prasowe / PKO BP
– Co godzinę dostaję na telefon powiadomienie, ile osób już wypełniło wniosek o ugodę. Rozmawiamy na razie 10 minut, a już przybyło kolejne 50 wniosków. Myślę, że za naszym bankiem podążą kolejne. No bo co odpowiedzieć klientowi, który mówi w innym banku: PKO BP zawiera ugody ze swoimi klientami, dlaczego wy nie możecie? – mówi dla „Wprost” Jan Emeryk Rościszewski, prezes PKO Banku Polskiego.

Szymon Krawiec, „Wprost”: Minął tydzień od startu programu ugód dla kredytobiorców frankowych w PKO BP. Jest zainteresowanie?

Jan E. Rościszewski: Tak, zainteresowanie jest na bardzo zadowalającym poziomie. W ciągu pierwszych pięciu dni od uruchomienia programu klienci złożyli już około 5 tys. wniosków.

Były obawy, że ugody będą tylko dla tych klientów, którzy poszli ze swoim kredytem do sądu.

Jednym z kluczowych założeń programu jest jego powszechność. Podkreślę zatem raz jeszcze, że program jest przeznaczony dla wszystkich klientów, którzy spłacają w PKO BP kredyt frankowy i zaciągnęli go na własne cele mieszkaniowe.

Jak to wygląda w praktyce?

Cały proces odbywa się zdalnie. Wchodzi pan do serwisu internetowego iPKO i wypełnia wniosek o mediację, wybiera kredyt do przekształcenia, mediatora i oddział, w którym podpisze pan ugodę.

Muszę iść do oddziału?

Tylko raz. Na końcu procesu trzeba będzie pójść do placówki banku i złożyć podpis pod ugodą. Zabierze to 10 minut, nie więcej.

A ile czasu zabierze cały proces przekształcenia kredytu z franków na złote?

To wszystko będzie uzależnione od wydajności Komisji Nadzoru Finansowego, bo to arbitrzy z KNF będą prowadzić rozmowy w sprawie ugody. Zakładamy, że cała procedura zakończy się po dwóch spotkaniach on-line, w których wezmą udział klient, bank i mediator.

A pan patrzy na licznik.

Tak, patrzę. Co godzinę dostaję na telefon powiadomienie, ile osób już wypełniło wniosek o ugodę. Rozmawiamy na razie 10 minut, a już przybyło kolejne 50 wniosków.

A jak ktoś się waha – czy iść do sądu, czy zawrzeć ugodę?

Doradziłbym, żeby zawarł ugodę.

I dlaczego ugoda lepsza?

Żyjemy w wolnym kraju i każdy ma prawo do podejmowania decyzji, które uważa za słuszne. Jednak ugoda z bankiem nie jest obłożona żadnymi kosztami po stronie klienta. Idąc do sądu, trzeba najpierw zapłacić kancelarii, która zajmie się pana sprawą. Do tego dochodzą również koszty postępowania przed sądem.

Czytaj też:
PKO BP ma 100 tys. umów z frankowiczami. Prezes zapewnia, że ugody są kosztowne, ale potrzebne

Wyroki są różne, linia orzecznicza nie jest jeszcze jednolita. Dzisiaj dajemy jednak naszym klientom konkretne rozwiązanie, które pozwoli im szybko i definitywnie rozwiązać problem. Alternatywą jest jedynie droga sądowa, która jest długa, kosztowna i nie gwarantuje oczekiwanego efektu. Propozycja PKO BP daje naszym klientom szansę, by mogli wyjść z tej sytuacji zwycięsko.

Ilu klientów skorzysta z ugód z PKO BP?

Mamy 100 tys. kredytów frankowych, ale według danych na koniec I półrocza tylko 9 tys. z nich trafiło do sądu. Pierwszy etap programu ugód będziemy mogli podsumować za mniej więcej dwa miesiące. Nie uruchamialibyśmy jednak tego procesu, gdybyśmy nie zakładali, że zakończy się on istotnym odsetkiem zawartych ugód.

Jan Emeryk Rościszewski, prezes PKO BP

Skąd pomysł, żeby wyjść z takim szerokim programem ugód?

Była to inicjatywa prof. Jacka Jastrzębskiego, szefa Komisji Nadzoru Finansowego. To on wystosował do sektora bankowego komunikat w tej sprawie. Odpowiedzieliśmy, że jesteśmy gotowi podjąć wyzwanie i rozpocząć proces ugód. Na razie jako jedyny bank w Polsce.

Myśli pan, że za przykładem PKO BP pójdą kolejne banki? Millennium, mBank, Getin Noble Bank mają sporo kredytów frankowych, ale nie wyszli z taką samą inicjatywą.

Myślę, że za naszym bankiem podążą kolejne. Wyznaczyliśmy pewien standard dla całego sektora, więc ciężko byłoby tego nie zrobić. No bo co odpowiedzieć klientowi, który mówi w innym banku: PKO BP zawiera ugody ze swoimi klientami, dlaczego wy nie możecie?

Ale wiadomo, że nie jest to łatwe. Do takiej akcji trzeba się odpowiednio przygotować. Stworzyć rezerwy na takie przewalutowanie, uzyskać zgodę akcjonariuszy. To trudny proces.

Prezesi innych banków zazdroszczą tego rozwiązania?

Gratulują. Przede wszystkim tego, że udało nam się to zrobić cyfrowo, bez zmuszania klientów do odwiedzin w banku. Gdybyśmy zdecydowali się wyłącznie na „ścieżkę oddziałową”, logistyka procesu byłaby trudniejsza zarówno dla klientów, jak i dla banku.

Jest jakiś limit czasowy tego programu? To będzie takie okienko, że teraz mogę ugodę zawrzeć, a za rok już takiej opcji nie będzie?

Na razie nie ma żadnych limitów. Nie zamierzamy ograniczać możliwości zawierania ugód. Chcemy poważnie traktować naszych klientów. Tylko takie długoterminowe relacje mają sens.

Czytaj też:
Frankowicze pewni swojej wygranej, ale tej rady nie powinni brać sobie do serca

Patrząc na całą sprawę z perspektywy czasu, czy dzisiaj też oferowałby pan klientom kredyty we frankach?

Odpowiadając na to pytanie, warto zaznaczyć, że umowy frankowe były zawierane zgodnie z obowiązującymi wówczas regulacjami. Ponieważ w wyniku silnego umocnienia franka szwajcarskiego w ostatnich latach zmieniła się sytuacja ekonomiczna tych kredytobiorców, postanowiliśmy pomóc tej grupie klientów, godząc się na przewalutowanie kredytu.

Nie zmienia to faktu, że co do zasady kredyty najbezpieczniej jest brać w tej walucie, w której się zarabia.

Spodziewał się Pan podwyżki stóp procentowych?

Myślałem, że nastąpi później, ale bardzo się cieszę, że stało się to już teraz. To bardzo dobra decyzja.

Rada Polityki Pieniężnej za długo zwlekała z podwyżkami?

Nie chcę być tutaj ani krytykiem, ani piewcą działalności Rady Polityki Pieniężnej. Niskie stopy na pewno działalności bankowej nie pomagają. Nie jest też normalną sytuacją ich utrzymywane na praktycznie zerowym poziomie. Chociaż znamy przypadki krajów, gdzie stopy były nawet ujemne.

Czytaj też:
Inflacja w Polsce nie 6, a 600 proc.? Prof. Bugaj: Spiralę nakręcają „tłuste koty”, o których mówił Kaczyński

Ta pierwsza podwyżka stóp wpłynie w ogóle na inflację?

Inflacja jest za wysoka i trzeba jej przeciwdziałać. Ale efekt tych działań będziemy mogli zobaczyć dopiero za jakiś czas. To nie jest tak, że jedna podwyżka stóp procentowych spowoduje natychmiastową redukcję cen w sklepach. Kształtowanie się procesów inflacyjnych oraz ich efekt rynkowy to bardzo złożony i rozłożony w czasie proces.

A jak będzie w bankach? Czytam ostatni raport Związku Banków Polskich i znajduje tam zdanie: „Pod względem zwrotu z zainwestowanego kapitału polski sektor bankowy jest jednym z najmniej atrakcyjnych w Europie. Gorzej wypadają jedynie banki w Grecji”.

Z jednej strony to konsekwencja wieloletniej działalności w środowisku niskich stóp procentowych, a z drugiej wysokich obciążeń regulacyjnych i podatkowych.

Chcielibyśmy mieć w Polsce silne banki. Można powiedzieć, że mamy je na pewno stabilne. Głównie ze względu na konserwatywną politykę spełniania wysokich kryteriów wypłacalności. We wszystkich stress testach polskie banki są wiodące w Europie. To daje Polakom poczucie bezpieczeństwa.

Pana poprzednik powiedział kiedyś o przyszłości polskiego sektora bankowego, że zostanie u nas od 3 do 5 uniwersalnych banków komercyjnych. Reszta zostanie wchłonięta. Rozgląda się pan po rynku, kogo by tu można przejąć?

Jest taka stara reguła konsultingowa, która mówi, że w sytuacji gdy suma bilansowa podmiotu, który zamierza się kupić, nie stanowi przynajmniej 20 proc. sumy bilansowej twojej instytucji, to lepiej dać sobie spokój z taką transakcją. Siłą rzeczy musimy myśleć o dużych inwestycjach. Małe podmioty nas nie interesują, chyba że posiadają rzadkie walory których my nie mamy.

Jeśli dostanie pan propozycje przejęcia Getin Noble Bank, tak jak Pekao SA przejęła Ideę w ramach przymusowej restrukturyzacji?

Getin Noble Bank nie jest bankiem, którym PKO BP się interesuje.

Pandemia nie była łatwa nawet dla banków. A już w szczególności dla placówek bankowych. W zeszłym roku z ulic polskich miast zniknęło ponad 1,3 tys. oddziałów. Kiedy ten trend wyhamuje?

O liczbie oddziałów decydują klienci. W tej chwili mamy prawie 6 mln aktywnych aplikacji IKO. Oznacza to, że korzystający z niej nie mają specjalnie potrzeby, by chodzić do oddziału.

W zamykanych oddziałach pracowali przecież ludzie.

Do procesu cyfryzacji podchodzimy odpowiedzialnie. Kreujemy różnego rodzaju aktywności biznesowe dla pracowników, którzy wcześniej pracowali w naszych oddziałach. Stawiamy na usługi leasingowe, faktoringowe, ubezpieczeniowe i wiele innych, o których wkrótce powiemy. Uczymy pracowników nowych kompetencji, a samemu pozyskujemy nowe źródła dochodu.

Wyobraża pan sobie PKO BP bez żadnego oddziału, tylko w smartfonie?

Tak. Wie pan, ile jest oddziałów banku ING w Holandii?

Nie wiem.

Jeżeli się nie mylę, to około 60. A to był przecież bardzo tradycyjny bank. Ta zmiana z kanałów tradycyjnych na cyfrowe będzie postępować, bo w tym kierunku zmienia się wiele obszarów gospodarki.

Po ostatniej awarii Facebooka widać jednak, jakie ryzyka ze sobą niesie ta zmiana. I tu kolejne wyzwanie dla bankowości, czyli cyberbezpieczeństwo.

Nakłady na ten cel będą rosły. Jednak tylko duże banki będą mogły sobie pozwolić na wysokiej klasy zabezpieczenia. Małe banki też będą je posiadały, ale najprawdopodobniej już nie na takim samym poziomie. Mamy własne centrum cyberbezpieczeństwa, które ostatnio dozbroiliśmy. Robi ogromne wrażenie.

Czytaj też:
Przerwy techniczne w bankach. Problemy m.in. z przelewami i wypłatą pieniędzy

Został pan prezesem PKO BP parę miesięcy temu. Pana poprzednik, Zbigniew Jagiełło, rządził tym bankiem 12 lat. Co zrobić, żeby tych lat nie zaprzepaścić i utrzymać pozycję lidera na rynku?

Musimy konsekwentnie tworzyć i rozwijać zintegrowane usługi dodatkowe, które będą źródłem przychodu pozaodsetkowego. Chcemy więc jeszcze dynamiczniej rozwijać produkty leasingowe, faktoringowe, a przede wszystkim ubezpieczeniowe.

Bankowość musi być jak port, w którym cumują różne łodzie, tankowce i jachty. Bank ma natomiast pełnić rolę kapitanatu zarządzającego infrastrukturą i udostępniającego przystań dla produktów potrzebnych klientom. I to jest kluczem do sukcesu.

Artykuł został opublikowany w 41/2021 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.