Były dziennikarz TVP wyznaje, jak zdjęto go z anteny po „nieodpowiednim” relacjonowaniu wypadku Szydło

Były dziennikarz TVP wyznaje, jak zdjęto go z anteny po „nieodpowiednim” relacjonowaniu wypadku Szydło

Beata Szydło
Beata Szydło Źródło:Newspix.pl / Marek Konrad/Fotonews
Były dziennikarz TVP 3 Kraków Marcin Jakóbczyk podzielił się na swoim profilu na Facebooku wspomnieniem z dnia, kiedy wysłano go, by relacjonował wypadek rządowej kolumny z Beatą Szydło na pokładzie. Jak wyznaje, za „nieodpowiednią” relację, został zdjęty z anteny.

W piątek 17 grudnia „Gazeta Wyborcza” opublikowała wywiad z byłym oficerem BOR, który był jednym z uczestników wypadku rządowej kolumny. Przypomnijmy, że chodzi o wypadek, do którego doszło w Oświęcimiu w 2017 roku. Rządowa kolumna z ówczesną premier na pokładzie zderzyła się z kierowcą fiata seicento. O spowodowanie wypadku oskarżano młodego kierowcę fiata. W trakcie pojawiły się jednak wątpliwości, czy kolumna oprócz sygnałów świetlnych miała także wymagane sygnały dźwiękowe.

Były oficer BOR, który razem z innymi uczestnikami wypadku zeznawał wówczas, że kolumna miała włączone sygnały dźwiękowe, po latach przyznał, że kłamał. – Sumienie każe mi wyznać prawdę o wypadku premier Beaty Szydło – mówił w wywiadzie z gazetą. Jak dodał, zeznawał w taki sposób w obawie przed utratą pracy (dziś oficer jest już na emeryturze – przyp. red.).

Były dzienniakarz TVP wspomina relację z wypadku Beaty Szydło

Nowych informacji dostarcza także wspomnienie byłego dziennikarza TVP3 Kraków Marcina Jakóbczyka. „Pamiętam wypadek p. Szydło. Pracowałem wtedy dla TVP, miałem dyżur i natychmiast zostałem wysłany do Oświęcimia. Te kłamstwa i manipulacje widziałem z bliska. Rozmawiałem ze świadkami wypadku – nikt nie słyszał sygnałów. Powiedziałem o tym na antenie, podczas lajfa dla TVP Info i nawet dałem się wypowiedzieć świadkowi. Usłyszałem wtedy w słuchawce, od wydawcy, kilka mocnych słów, których tutaj nie wypada przytaczać. Gdy w kolejnym lajfie pokazałem, że w miejscu wypadku jest podwójna ciągła, której kolumna rządowa bez sygnałów nie powinna przekraczać – zdjęto mnie z anteny” – pisze na Facebooku.

Dziennikarz podsumowuje gorzko: Nawet nie będziecie się musieli o to martwić

„Wróciłem do domu i obejrzałem w Wiadomościach „fabularyzowany” materiał Bartłomieja Graczaka, a w nim zamiast podwójnej ciągłej – linia przerywana! Dzień później w Wiadomościach była już podwójna ciągła, ale dodano też głośne sygnały dźwiękowe. Żeby widz nie miał wątpliwości, Graczak wydał osąd, czego dziennikarz NIGDY nie powinien robić. Wyraźnie podkreślał że „sprawcą wypadku jest 21-letni mieszkaniec Oświęcimia”, „Kolumna jechała w sposób prawidłowy, sygnały świetlne oraz dźwiękowe były włączone” a kierowca seicento ich nie słyszał, bo głośno słuchał muzyki i jechał starym autem”. Kurtyna…” – dodaje.

„Teraz zobaczcie te dwa materiały oraz prawdziwą mapę w porównaniu z tą z wiadomości i wyobraźcie sobie, że po dzisiejszym sejmowym głosowaniu (chodzi o głosowanie w sprawie tzw. „lex TVN” – przyp. red.), już nigdy nie będziecie w stanie odróżnić kłamstwa od prawdy. Nawet nie będziecie się musieli o to martwić” – kończy swój wpis dziennikarz i załącza zdjęcia, które obrazują jego słowa.

facebookCzytaj też:
Były oficer BOR przyznał się do składania fałszywych zeznań ws. wypadku Szydło. „Pójdą siedzieć”

Źródło: WPROST.pl