Spór o wizyty Kaczyńskiego w regionie. „Nie spotyka się z żadnymi mieszkańcami”

Spór o wizyty Kaczyńskiego w regionie. „Nie spotyka się z żadnymi mieszkańcami”

Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński.
Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński.Źródło:Newspix.pl
Jak donosi „Gazeta Wyborcza”, spotkania Jarosława Kaczyńskiego z mieszkańcami nie są dostępne dla wszystkich. – Miejsce spotkania nie jest podawane do wiadomości ludzi. Osoby spoza listy nie wejdą na salę – mówi Dorota Brejza, żona senatora KO z Inowrocławia.

Przypomnijmy: 4 czerwca, podczas konwencji Prawa i Sprawiedliwości w Markach pod Warszawą prezes Jarosław Kaczyński zapowiedział mobilizację partii przed wyborami parlamentarnymi, które odbędą się jesienią przyszłego roku.

„Ogłaszam mobilizację PiS i całej Zjednoczonej Prawicy”

Chodzi o tzw. objazd kraju, czyli serię ok. stu spotkań Kaczyńskiego i innych polityków PiS z lokalnymi społecznościami w całej Polsce.

– Nigdy żaden rząd nie uczynił tyle dla Polski, co my, musimy to opowiedzieć, ogłaszam mobilizację PiS i całej Zjednoczonej Prawicy, zaczynamy objazd kraju. To nie jest hasło, to jest objazd kraju, stara wypróbowana metoda. Ta podróż, te inne przedsięwzięcia, te nasze bezpośrednie dotarcie do społeczeństwa po prostu sprawdzą, a nie ma co do tego wątpliwości, że nigdy żaden inny rząd nie uczynił tyle dla Polski, co my – mówił na konwencji Kaczyński.

Wulgaryzmy w kierunku policji

W ubiegłą niedzielę, 26 czerwca, prezes PiS pojawił się w Inowrocławiu w województwie kujawsko-pomorskim. Wydarzenie odbiło się szerokim echem w całym kraju za sprawą policyjnej interwencji. Stróże prawa użyli gazu łzawiącego wobec dwóch mężczyzn, którzy demonstrowali przeciwko wizycie Kaczyńskiego.

Jak informowaliśmy w ubiegły poniedziałek, posłowie Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Brejza skierowali w tej sprawie pisma do Komendanta Głównego Policji gen. insp. Jarosława Szymczyka oraz Rzecznika Praw Obywatelskich Marcina Wiącka.

Policja tłumaczyła, że wspomniany środek przymusu bezpośredniego został użyty zgodnie z prawem. Mężczyźni wielokrotnie nie stosowali się do poleceń, aby odsunąć się od kordonu pilnujących porządku funkcjonariuszy. Użyto także wulgarnych wyzwisk. Policjant, który wydawał polecenia, usłyszał np. „jesteś p***a” czy „psie j****y”.

twitter

„Miejsce spotkania nie jest podawane do wiadomości”

„Gazeta Wyborcza” zarzuca politykom PiS, że spotkania z mieszkańcami nie są dostępne dla wszystkich, ale dla wybranych osób, tj. działaczy partii oraz jej sympatyków. Z jej ustaleń wynika, że taka sytuacja miała miejsce nie tylko w Inowrocławiu, ale także innych miastach województwa kujawsko-pomorskiego, gdzie już odbyły się spotkania.

– Jarosław Kaczyński nie spotyka się z żadnymi mieszkańcami. Miejsce spotkania nie jest podawane do wiadomości ludzi. Osoby spoza listy nie wejdą na salę. Kaczyński jeździ z tym partyjnym stand-upem po kraju i tylko udaje, że jest blisko ludzi, a na dodatek wszystko mu się myli. Brzmi jak żart – komentuje mecenas Dorota Brejza, żona senatora KO z Inowrocławia.

Trzeba pokazać zaproszenie przy wejściu

Kolejni rozmówcy „Gazety Wyborczej” potwierdzali, że na spotkania mogą dostać się wyłącznie osoby wcześniej zweryfikowane. Każdy, kto chciał wziąć w nim udział, miał pokazać przy wejściu zaproszenie.

– Godzinę przed spotkaniem z Kaczyńskim przyszłyśmy z koleżanką pod budynek szkoły. Podeszłyśmy pod wejście, chciałyśmy zobaczyć, czy nas wpuszczą. Jeszcze nie było ani policji, ani oficjeli. Siedziała tam jakaś pani, spytałyśmy, czy możemy wejść. A ona na to, że nie, nie wolno, tylko na zaproszenia. Koleżanka zapytała, czy mieszkańcy Inowrocławia nie mogą przyjść. „Niestety nie” – usłyszałyśmy – opowiada Danuta Jaskulska z Inowrocławia.

„Nikt nie zapytał o moje nazwisko”

Inna relacja pochodziła z Grudziądza, gdzie prezes PiS pojawił się kilka godzin wcześniej przed wizytą w Inowrocławiu. Kobieta, do której dotarła „Gazeta Wyborcza” miała usłyszeć, że „nie ma jej na liście”.

– Przy wejściu do teatru, gdzie się odbywało spotkanie, przy dwóch stolikach znajdowali się selekcjonerzy (...) Podeszłam do jednego ze stolików, mówiąc, że chcę wejść na spotkanie. Skierował mnie do stolika obok. Nie zdążyłam się odezwać, gdy inny facet stwierdził, że nie wejdę, bo nie zostałam zweryfikowana (...) Nikt nie zapytał o moje nazwisko, nikt nie sprawdził listy – uzupełnia Helena Kopycińska z Grudziądza.

Czytaj też:
Komitet polityczny PiS zatwierdza zmiany w strukturach partii. Kto straci stanowisko?

Opracował:
Źródło: Gazeta Wyborcza