Skandal na cmentarzu. Syn mówi o zbezczeszczeniu zwłok, siostra zemdlała

Skandal na cmentarzu. Syn mówi o zbezczeszczeniu zwłok, siostra zemdlała

Trumna, zdjęcie ilustracyjne
Trumna, zdjęcie ilustracyjne Źródło:Shutterstock / Nattapat.J
Syn zmarłego kilkanaście dni po pogrzebie zorientował się, że trumna z ciałem jego ojca niemal wystaje na powierzchnię. Przy próbie poprawienia sytuacji została uszkodzona. Rodzeństwo ma żal do firmy, a właściciel przedsiębiorstwa się broni.

Dramatyczna sytuacja dotknęło rodzeństwo z Tymowej (woj. dolnośląskie), która tuż po świętach pochowała swojego ojca. Syn zmarłego w piątek pojechał na cmentarz, aby zabezpieczyć grób drewnianą skrzynią. Mężczyzna tłumaczył portalowi zmiedzi.pl, że „zaczął równać ziemię na grobie i uderzył szpadlem w wieko trumny”. – Firma musiała ją zakopać kilka centymetrów pod ziemię, a potem na wierzchu usypała kopiec z ziemi – dodaje pan Mateusz w rozmowie z serwisem lubin.pl.

Trumna prawie wystawała na zewnątrz, została uszkodzona przez firmę pogrzebową

Syn zmarłego zadzwonił do firmy, która organizowała pogrzeb. Przedsiębiorstwo zobowiązało się, że na drugi dzień wszystko poprawią. Okazało się, że mieli problem z wyciągnięciem trumny z dołu, dlatego na miejsce przyjechała koparka. Przy próbie wyciągnięcia trumny została jednak uszkodzona. – Woda, błoto, wszystko dostało się do środka trumny. Widać było zwłoki taty – tłumaczył mężczyzna. Siostra zmarłego po tej sytuacji zemdlała.

Pan Mateusz zażądał wymiany trumny na nową i obmycia ciała jego ojca z błota. – Chcieli mojego tatę przewieźć jakimś busem do firmy. Dla mnie to, co już wydarzyło się wcześniej, było zbezczeszczeniem jego zwłok! A teraz jeszcze to. To nie świnia, żeby go jakimś busem wozić! Do tego służy karawan – mówił syn zmarłego. Pracownicy mieli przekonywać rodzeństwo, że „nic się nie stało i nie ma po co wzywać policji, bo tylko robią aferę”.

Dramat w Tymowej. Problemem lokalizacja cmentarza?

Podczas obecności rodzeństwa zwłoki zostały przełożone do innej trumny. Zwłoki zabrano do Ścinawy, ale szybko wróciły na cmentarz. Pracownicy firmy pogrzebowej mieli odmówić umycia ciała i przebrania go. Mieli przekonywać, że zwłoki już zaczęły się rozkładać oraz sugerować, że trumna została wypchnięta bliżej powierzchni przez wodę nagromadzoną w grobie. Cmentarz znajduje się bowiem na terenach podmokłych, a w ostatnich dniach sporo padało.

Rodzeństwo chciało wezwać na miejsce prokuratora, ale im odmówiono. Dzieci zmarłego chcą ponownie pochować ojca, w sposób godny, czystego i w nowej trumnie. Na razie jest to niemożliwe, bo sanepid bada sprawę ekshumacji zwłok bez pozwolenia. Rodzeństwo domaga się wyciągnięcia konsekwencji wobec firmy oraz policji, która ich zdaniem przeprowadziła nieudolnie interwencję.

Firma zabiera głos ws. wydarzeń w Tymowej

Po nagłośnieniu sprawy firma pogrzebowa zabrała głos. Wyraziła ubolewanie z powodu sytuacji i podkreśliła, że to pierwsza taka sytuacja. Właściciel wyjaśniał, że wykopanie grobu dla zmarłego miało odbyć się pod warunkiem rozebrania nagrobka żony zmarłego. Miał on stanowić duże zagrożenie, a rodzina miała nie spełnić tego warunku. Grób miał zostać wykopany w dniu pogrzebu „do maksymalnej głębokości”.

– Ten cmentarz w ogóle nie spełnia wymogów do tego, by kopać głębsze groby – przekonywał szef firmy pogrzebowej. Tłumaczył, że woda notorycznie podlewa tę część cmentarza. Firma miała zaproponować kremację zmarłego, ale rodzeństwo odmówiło. Właściciel stwierdził, że zwłoka w działaniu miała być spowodowana postawą dzieci zmarłego. Rodzeństwo w czasie kopania grobu miało podjąć decyzję, że chcą złożyć ciało ojca w innym miejscu.

Czytaj też:
Mieszkał ze zwłokami własnej siostry. Szokujące tłumaczenie mężczyzny
Czytaj też:
Nietypowa interwencja służb w Kościanie. 90-latek trafił z grobu do szpitala

Źródło: zmiedzi.pl / lubin.pl