Co pod Bydgoszczą robił pocisk rakietowy? „Nie całą wiedzą możemy się dzielić”

Co pod Bydgoszczą robił pocisk rakietowy? „Nie całą wiedzą możemy się dzielić”

Paweł Jabłoński
Paweł Jabłoński Źródło:gov.pl/web/dyplomacja
Wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński w czwartek 11 maja wziął udział w „Porannej rozmowie” w radiu RMF FM. Nie uniknął tam pytań o rakietę, która przed kilkoma miesiącami spadła w okolicy Bydgoszczy.

Jabłoński zaczął od wyjaśnienia, iż premier Mateusz Morawiecki o incydencie z rakietą nie dowiedział się dopiero w kwietniu tego roku, ale o wiele wcześniej. – To jest pewne nieporozumienie, dlatego że premier już kilka dni wcześniej mówił o tym, nawiązując do pewnego incydentu z grudnia – mówił. Podkreślał, że w ubiegłym miesiącu szef rządu dowiedział o odnalezieniu szczątków pocisku, ale o nim samym wiedział wcześniej.

Jabłoński o rakiecie pod Bydgoszczą: Sprawa niezwykle ważna

Wiceminister spraw zagranicznych zapewniał, że o pojawieniu się niezidentyfikowanej rakiety w polskiej przestrzeni powietrznej wiadomo było już tego dnia, w którym naruszyła ona nasze terytorium. – Ta wiedza pomiędzy poszczególnymi instytucjami państwa jest przekazywana błyskawicznie. Ona jest pełna. Co do szczegółów – będziemy tę sprawę wyjaśniać. Będzie wyjaśniane też, czy prawidłowa była reakcja – zapowiadał.

– Zdaję sobie sprawę, że do opinii publicznej wszystkie informacje jeszcze nie dotarły. Sprawa jest jeszcze przedmiotem wyjaśnień. To jest sprawa niezwykle ważna – przyznał Jabłoński. Nie chciał powiedzieć, czy jego zdaniem możemy mówić o prowokacji Rosji czy wypadku. – Nie chcę się na ten temat wypowiadać kategorycznie, bo tego w tym momencie nie wiemy. Są pewne hipotezy, natomiast w tym momencie nie możemy ich jeszcze przedstawić – zastrzegł.

– Pięć miesięcy minęło. Natomiast to nie jest tak, że nikt nic nie wie. Ta wiedza jest, ona jest coraz szersza. Nie całą wiedzą my się możemy dzielić. Natomiast z całą pewnością sprawa jest bardzo poważna i zostanie wyjaśniona – zapewniał wiceszef MSZ.

Rakieta pod Bydgoszczą jednak pochodziła z Rosji?

Według nieoficjalnych ustaleń RMF MF, Instytut Techniczny Wojsk Lotniczych miał stwierdzić, że pocisk manewrujący Ch-55 przyleciał do Polski zza wschodniej granicy naszego kraju. Jasne jest, że w naszej armii nie ma podobnego uzbrojenia ani w magazynach, ani tym bardziej na wyposażeniu.

Tym samym kładzie to kres spekulacjom, mówiącym o rzekomym wystrzeleniu podobnej rakiety na polskim poligonie podczas testów obrony powietrznej. Nasz kraj nie dysponuje takimi pociskami czy systemami rakietowymi, zdolnymi je wystrzelić.

Czytaj też:
„To przerażające”. Generałowie grzmią ws. szczątków rakiety znalezionej pod Bydgoszczą
Czytaj też:
Rakieta w lesie pod Bydgoszczą. Polskie służby poprosiły o pomoc Amerykanów