Nieoficjalnie wiadomo, że w centrali policji i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego od miesięcy funkcjonował mechanizm pozwalający na włączanie podsłuchów bez kontroli sądu, pisze gazeta.
Pierwszy o nielegalnie stosowanych podsłuchach zaczął mówić przed komisją do spraw służb specjalnych były szef MSWiA, Janusz Kaczmarek. Według niego informacje z kontrolowanych rozmów dziennikarzy trafiały do ministrów. Dzięki temu wiedzieli oni nad jakimi niewygodnymi dla nich tematami pracują reporterzy. Podobnie było z rozmowami polityków.
Do przedłużania podsłuchów służył dyrekcji CBŚ kruczek prawny ukryty w art. 19 ustawy o policji. Zgodnie z nim możliwy jest podsłuch bez zgody sądu, trwający do pięciu dni. Przed upływem tego czasu wyłączano na chwilę nasłuch. Następnie włączano go powtórnie. Identyczny kruczek istnieje w ustawie o ABW.
"Dziennik" zapytał w środę rzecznika tych służb, czy wzorem policji badane są doniesienia o nielegalnych podsłuchach, ale odpowiedzi nie uzyskał.
pap, ss