Demonstracja w Krakowie. Strajk Kobiet wraca do protestów po sprawie pani Joanny

Demonstracja w Krakowie. Strajk Kobiet wraca do protestów po sprawie pani Joanny

Strajk Kobiet
Strajk Kobiet Źródło:PAP / Albert Zawada
Strajk Kobiet zapowiedział protest przed krakowskim komisariatem policji w związku z głośną interwencją wobec pani Joanny. „By wykrzyczeć niezgodę na takie traktowanie obywatelek i obywateli. By przypomnieć, że mamy prawo samodzielnie robić aborcję” – uzasadnia cel protestu.

Od kilku dni Polska żyje sprawą pani Joanny, która trzy miesiące temu powiadomiła swoją lekarkę – psychiatrę o pogorszeniu swojego stanu psychicznego i zrobieniu aborcji. Lekarka zadzwoniła na numer 112 i poinformowała dyspozytora o zagrożeniu życia pacjentki. Dodatkowo przekazała, że kobieta przyjęła tabletki poronne oraz wspomniała, że odbierze sobie życie. Pani Joanna w rozmowie z TVN24 zaprzeczała, że poinformowała lekarkę o zamiarze samobójstwa. Następstwem telefonu była upokarzająca policyjna interwencja. Funkcjonariuszki w gabinecie ginekologicznym kazały pani Joannie robić przysiady i kaszleć. Policja zapewnia, że kierowała się dobrem pacjentki, choć zmieniła oświadczenie w tej sprawie. W trakcie interwencji, którą uzasadniano troską o zdrowie kobiety, odebrano jej laptop i telefon.

Sprawa pani Joanny. Strajk Kobiet wraca na ulice

W odpowiedzi na policyjną interwencję ws. kobiety krakowski Strajk Kobiet zapowiedział protest przed IV Komisariatem Policji w Krakowie na Królewskiej 4. Odbędzie się on we wtorek o 18:00.

Organizatorki protestu piszą, że Joanna nie popełniła żadnego przestępstwa. „Joanna została potraktowana jak groźna przestępczyni. Policjanci towarzyszyli jej w szpitalu, twierdząc, że popełniła przestępstwo. Zabrali komputer, szukając telefonu zmusili do rewizji osobistej (włącznie z domaganiem się przysiadów i kaszlu). Joanna nie popełniła żadnego przestępstwa. Samodzielnie zamówiła, opłaciła i przyjęła tabletki poronne. Własna aborcja jest legalna!” – argumentowały.

Oceniły, że „policja odarła ją z godności, prawa do samostanowienia, a teraz jeszcze podaje do wiadomości publicznej jej informacje zdrowotne”.

Policja oświadczyła, że interwencja nastąpiła po „zawiadomieniu służb przez lekarza psychiatrę o możliwej próbie samobójczej jego pacjentki i przyjęciu przez nią substancji niewiadomego pochodzenia”. Swoich podwładnych broni komendant główny Jarosław Szymczyk. Upublicznił też nagranie rozmowy lekarki z dyspozytorem.

facebookCzytaj też:
Krokodyle łzy PiS-u. Prawica ma problem, a przecież to było do przewidzenia
Czytaj też:
Świrski wszczął postępowanie ws. pani Joanny. „W związku ze sposobem informowania przez TVN”

Źródło: WPROST.pl