35 czy 500 tysięcy na Proteście Wolnych Polaków? Jak liczy się uczestników marszów

35 czy 500 tysięcy na Proteście Wolnych Polaków? Jak liczy się uczestników marszów

Organizowana przez Prawo i Sprawiedliwość manifestacja ph. „Protest Wolnych Polaków” w Warszawie
Organizowana przez Prawo i Sprawiedliwość manifestacja ph. „Protest Wolnych Polaków” w Warszawie Źródło: PAP / Radek Pietruszka
W czwartkowym Proteście Wolnych Polaków mogło uczestniczyć między 35 tys. a 500 tys. osób. Rozbieżność w wyliczeniach jest ponad 14-krotna. Z czego wynika różnica i w jaki sposób jest liczona frekwencja?

Podczas pierwszych wystąpień na Proteście Wolnych Polaków ze sceny padały deklaracje o 100 tys. uczestników. Niewiele później Przemysław Czarnek przebił tę liczbę trzykrotnie i ogłosił 300 tys. uczestników. Na tym się nie skończyło. „Nieoficjalnie według wstępnych wyliczeń służb, na demonstracji było około 500 tys. ludzi” – stwierdził Tomasz Sakiewicz, prezes i redaktor naczelny Telewizji Republika.

Stwierdzenia o wyliczeniach służb są jednak mocno wątpliwe, ponieważ te nie są podawane do opinii publicznej już od dłuższego czasu. Ponadto strony niezależne od organizatorów mówią o znacznie niższej frekwencji. Portal Onet podał, że w proteście uczestniczyć mogło między 90 tys. a 120 tys. osób. Zdaniem ratusza frekwencja wyniosła ok. 35 tys., a według sekretarza stanu w MSWiA – między 35 tys. a 40 tys.

Wszystkie podane dane rozciągają się między 35 tys. a 500 tys. uczestników, co oznacza ponad 14-krotną różnicę. W jaki sposób liczona jest frekwencja na marszach i co może powodować takie rozbieżności?

Analiza zdjęć i nagrań z powietrza

Pierwszą z metod stosowanych do wyliczenia frekwencji, a zarazem najpopularniejszą metodą, jest obliczanie jej na podstawie zdjęć i nagrań z wydarzenia. Na ich podstawie szacuje się, na jakim terenie rozpościera się wydarzenie oraz, jakie zagęszczenie na nim występuje.

Z takiej też metody skorzystał Onet, który przyjął, że wydarzenie zajęło przestrzeń ok. 60 tys. metrów kwadratowych, a zagęszczenie na nim wyniosło między półtora a dwie osoby na metr kwadratowy. Taki sam wskaźnik zagęszczenia portal wykorzystywał przy wydarzeniach organizowanych przez Koalicję Obywatelską w ubiegłym roku.

Metoda Jacobsa

Ten sposób jest nieco bardziej rozbudowaną formą analizy zdjęć i nagrań, jednak zaliczany jest już do metod naukowych. W metodzie Jacobsa obszar zgromadzenia dzielony jest na mniejsze kwadraty i to właśnie na nich obliczana jest frekwencja. Następnie wyliczenia ze wszystkich kwadratów są sumowane, dając nieco bliższe niż przy poprzednim sposobie wyliczenia.

Analiza Crowd Science

Nieco bardziej rozbudowaną formą liczenia frekwencji na wydarzeniach jest analiza oparta o Crowd Science, czyli, najprościej tłumacząc, „naukę o tłumie”. Ta dość młoda dziedzina bada zachowania ludzi w dużych zbiorowościach i pozwala na ograniczenie potencjalnych zagrożeń.

Na podstawie Crowd Science analitycy tworzą zaawansowane algorytmy. Znając zachowanie ludzi potrafią oszacować ich zagęszczenie, a co za tym idzie – pełną frekwencję.

Systemy liczenia osób

Znacznie mniej spotykaną metodą szacowania frekwencji na masowych wydarzeniach na otwartej przestrzeni w Polsce są fizyczne urządzenia do jej liczenia. Korzystanie z nich utrudnia głównie specyfika takich demonstracji – często ludzie chodzą bokami, nie przechodzą przez konkretne miejsca.

O wiele bardziej systemy liczenia osób sprawdzają się na imprezach zamkniętych, na których wszyscy uczestnicy muszę przejść przez konkretne miejsce. Wtedy w takim miejscu stawiana jest specjalna „bramka”, która rejestruje każdą przechodzącą osobę.

Technologie mobilne

Techniką liczenia frekwencji, która w latach 20. XXI wieku może wydać się najdokładniejszą, jest analiza danych z telefonów komórkowych. Specjalne systemy wykorzystują sygnały GPS lub aktywność urządzeń w sieciach komórkowych w konkretnym miejscu.

Zastosowanie technologii mobilnych budzi jednak pewne wątpliwości. Po pierwsze, wymaga ona dostępu do danych operatorów komórkowych i może budzić obawy dotyczące prywatności. Po drugie, na masowych wydarzeniach wielokrotnie pojawiają się problemy z zasięgiem, co może zaburzać wyliczenia.

Czytaj też:
Protest w obronie Wąsika i Kamińskiego. Tego nie spodziewali się ani rządzący, ani sami organizatorzy
Czytaj też:
„Protest wolnych Polaków” okiem zagranicznych mediów. „Odzwierciedla rosnące napięcie”

Opracował:
Źródło: Wprost