Zostawili dzieci i uciekli. Decyzja ws. śledztwa dot. małżeństwa z Warszawy zapadła

Zostawili dzieci i uciekli. Decyzja ws. śledztwa dot. małżeństwa z Warszawy zapadła

Policja / małżeństwo z Mokotowa
Policja / małżeństwo z Mokotowa Źródło: Shutterstock / OleksSH / policja.pl
Mieszkańcy niemal całej Polski byli w pewnym momencie zaangażowani w poszukiwanie małżeństwa z Mokotowa (Warszawa), które porzuciło dzieci i uciekło. W grudniu para usłyszała zarzuty. W sprawie śledztwa podjęto kolejną decyzję.

W drugiej połowie maja małżeństwo z Mokotowa opuściło swoje mieszkanie, nie bacząc na fakt, że pod swoją opieką mają niepełnoletnich synów. Zostawili im kartkę: „chłopcy, jesteście dzielni, poradzicie sobie w życiu, jesteśmy z was dumni” – napisali. Obok znajdowały się ich smartfony i karty płatnicze. Starszy z synów miał wtedy 17 lat, a młodszy – 14.

Postawiono im zarzut

Służby zaczęły przeszukiwać okolicę. Brano pod uwagę różne scenariusze – także porwanie czy morderstwo. Pierwsze sygnały świadczyły o tym, że para przebywać może w górach – widziano ich ponoć w schronisku w polskich Tatrach, a także w pensjonacie na Słowacji. Namierzono ich dopiero w następnym miesiącu, w czerwcu – na terenie czeskiej Pragi. Policjanci nie mieli jednak podstaw, żeby ich zatrzymać i jedynie poinformowali małżeństwo, że jest poszukiwane.

Do dzisiaj para nie wróciła do domu. Dzieci – w tym jedno pełnoletnie – znajdują się pod opieką siostry kobiety. Jak informowała na początku marca „Polityka” – małżeństwo ma dziś przebywać na południu Europy – tak zakłada policja. Poszukiwania jednak miały wtedy zostać przerwane, ze względu na wagę sprawy. W tej sytuacji bowiem list gończy lub europejski nakaz zatrzymania miał nie wchodzić w grę.

Sprawą 44-latki i 49-latka wkrótce zajął się sąd rodzinny. Odebrano parze prawa rodzicielskie i w grudniu postawiono zarzut porzucenia małoletniego syna. W tej sytuacji grozi im kara nawet trzech lat pozbawienia wolności.

Warszawa. Co dalej ze śledztwem?

W jakim miejscu znajduje się obecnie śledztwo? O to dziennikarze TVN Warszawa postanowili zapytać rzecznika Prokuratury Okręgowej w Warszawie Szymona Bannę. – Postępowanie pozostaje zawieszone – przekazał. Jak dodał, dotąd „nie ustalono miejsca pobytu podejrzanych” – czytamy.

W rozmowie z tygodnikiem „Polityka” siostra kobiety mówiła, że w przeszłości jej mąż rzekomo miał „opowiadać dziwne rzeczy”. Twierdził m.in. rzekomo, że matka i siostra próbowały go zgwałcić, a także, że jest tajnym agentem. Miał też ponoć zakazywać żonie kontaktu z rodziną. Kobieta zaś miała utrzymywać całą rodzinę. Pracowała jako fryzjerka.

Czytaj też:
Pięć osób zginęło w Tatrach przez halny. Zawiodły alerty RCB?
Czytaj też:
Tragedia w Opatowie. Zakrwawiona 20-latka i ciało chłopca

Źródło: TVN24 / „Polityka” / policja.pl / wprost.pl