Choć pielęgniarki powinny zarabiać coraz więcej, to w wielu szpitalach jest odwrotnie. Dlatego buntują się w Częstochowie, wyszły na ulice w Nisku, a w Krakowie poszły do sądu. Jak opisywaliśmy we „Wprost”, od miesięcy z całego kraju dobiegają głosy, że pielęgniarki degradowane są do niższych grup zawodowych, szpitale nie uznają ich kwalifikacji, przez co ustawowych podwyżek nie dostają. Słyszą jednak, że innej możliwości nie ma, bo tonące w długach placówki albo będą płacić za podwyżki, albo leczyć pacjentów.
Według Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych (OZZPiP) pielęgniarki skierowały już kilkanaście tysięcy pozwów przeciwko szpitalom. Ministerstwo Zdrowia, powołując się na dane przekazane przez Ministerstwo Sprawiedliwości, podaje jednak inną liczbę.
Ministerstwo liczbę pozwów podaje, ale „orientacyjnie”
Jak informuje nas resort, w związku z realizacją ustawy o najniższym wynagrodzeniu zasadniczych w podmiotach leczniczych, od lipca 2022 roku do grudnia 2024 roku do sądów pracy trafiło 6497 pozwów, toczą się 3595 postępowania i zapadło 597 wyroków. Jednocześnie jednak ministerstwo podkreśla, że należy mieć na uwadze, iż dane te mają… „charakter orientacyjny” i „nie wskazują rzeczywistej liczby osób, które wystąpiły z roszczeniami”.
Dalej czytamy, że dane dotyczące liczb pozwów „obejmują również powództwa wytoczone w postępowaniu grupowym”. Resort zdrowia zauważa również, że część spraw połączono do wspólnego rozpoznania, a część zakończono już ugodami.
Czytaj też:
Bunt, pozwy i chaos w szpitalach. Pielęgniarki alarmują. „Naszym kosztem ratuje się sytuację”
Według OZZPiP rozwiązaniem konfliktów miałby być obywatelski projekt zmieniający ustawę o wynagrodzeniach. Zakłada on, że system wypłat oparty będzie nie o kwalifikacje wymagane, lecz posiadane przez pielęgniarki, a do tego miałby zostać zmieniony współczynnik obliczania minimalnego wynagrodzenia, co przełożyłoby się na podwyżki. Dokument trafił do Sejmu jeszcze w poprzedniej kadencji, po wyborach posłowie zajęli się nim na nowo, pierwsze czytanie odbyło się w listopadzie 2023 roku, następnie projekt skierowano do prac w komisjach.
I tam utknął do dzisiaj. – Do komisji wpłynęło pismo o wstrzymanie prac nad projektem. Obecnie w Ministerstwie Zdrowia nie toczą się żadne rozmowy – mówiła nam przewodnicząca OZZPiP Krystyna Ptok.
Zmiany są „przedmiotem pracy”
Ministerstwo Zdrowia już na początku ubiegłego roku przyznało, że na zawarte w obywatelskim projekcie rozwiązania, które oznaczają kolejne wydatki, pieniędzy w budżecie nie ma. W czerwcu szefowa resortu Izabela Leszczyzna stwierdziła, że po kolejnym wzroście pensje pielęgniarek „naprawdę nie są niskie”. – W stosunku na przykład do zarobków nauczycieli powiedziałabym, że są bardzo dobre – przekonywała. I zapewniała, że o przyszłość się „nie obawia”, bo „jest przypływ do tego zawodu” dzięki temu, że – zdaniem ministry – „wynagrodzenia pielęgniarek ciągle rosną”.
W odpowiedzi na nasze pytania ministerstwo zauważa również, że wynagrodzenia zasadnicze w sektorze ochrony zdrowia od lipca 2024 roku wzrosły o niecałe 13 procent, rok wcześniej o 12 procent, a w 2022 roku – o 30 procent. „Czyli łącznie znacznie więcej niż w tym okresie wyniosły średnie ustawowe podwyżki wynagrodzeń pracowników budżetówki” – czytamy.
Z kolei na pytanie, jakie jest obecnie stanowisko ministerstwa w sprawie przygotowanego przez OZZPiP obywatelskiego projektu, resort odpowiada, że „zmiany w regulowaniu wynagrodzeń w podmiotach leczniczych są obecnie przedmiotem prac Sejmu”, a także są „stałym punktem każdego posiedzenia Trójstronnego Zespołu do Spraw Ochrony Zdrowia”, którego „stronę społeczną tworzą przedstawiciele reprezentatywnych central związków zawodowych i organizacji pracodawców”.
Czytaj też:
Były minister jeździł karetką, wspomina groźny incydent. „Agresja fizyczna stała się faktem”
Problem w tym, że wobec rozmów w ramach wspomnianego zespołu strona społeczna ma szereg zarzutów, a w ubiegłym roku apelowała do strony rządowej o „dialog i otwartość”. Pod koniec września Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych alarmowało, że posiedzenie odbyło się, na wniosek OPZZ, dopiero po ponad czterech miesiącach. Związkowcy zarzucali ministerstwu i Izabeli Leszczynie, że wnioski pozostają bez odpowiedzi i brakuje „dialogu branżowego oraz otwartości Ministerstwa Zdrowia na zwoływanie posiedzeń”.
Sytuacja powtórzyła się w grudniu, gdy strona społeczna znów wzywała rząd do otwartego dialogu i terminowej konsultacji w procesie tworzenia nowych przepisów w ochronie zdrowia, a przedstawiciele organizacji pracodawców i związków zawodowych mówili o swoim niepokoju z powodu „nieprzejrzystego przebiegu” prac legislacyjnych.
Ilu pielęgniarek brakuje? Ministerstwo „nie posiada danych”
Kolejna kwestia, o której alarmują pielęgniarki, to braki kadrowe w szpitalach.
Choć ministra Leszczyna stwierdziła, że o przyszłość się „nie obawia”, to jednak pielęgniarki rysują ją w czarnych barwach. Naczelna Izba Pielęgniarek i Położnych już w lutym 2024 roku szacowała, że do 2030 roku liczba pielęgniarek i położnych zmniejszy się o ponad 26 tysięcy, z czego najwięcej (prawie 5,5 tysiąca) ubędzie na Śląsku, Dolnym Śląsku (4,3 tysiąca), Wielkopolsce (2,7 tysiąca) i Mazowszu (2,5 tysiąca). „Gdyby nie blisko 50 tysięcy pielęgniarek i położnych, które są aktywne zawodowe mimo osiągnięcia wieku uprawniającego do przejścia na emeryturę, w wielu placówkach ochrony zdrowia już teraz nie miałby się kto opiekować pacjentami” – alarmowała NIPiP.
– W 72 procentach polskich szpitali brakuje pielęgniarek – mówiła nam Krystyna Ptok. – Jeśli młoda osoba zaczyna pracę, ale nie ma określonej ścieżki kariery, to przecież ma zawód bez perspektyw. Młodzi nie trafiają w odpowiedniej liczbie do publicznej ochrony zdrowia, szczególnie do szpitali.
Potwierdzają to również analizy opublikowane w grudniu przez Polski Instytut Ekonomiczny, z których wynika, że w Polsce odsetek 15-latków, którzy rozważają pracę w pielęgniarstwie, jest najniższy spośród państw OECD – w 2022 roku było to mniej niż 0,5 procent uczniów, zaś średnia w OECD to 2 procent. "(...) obserwowany wzrost udziału najmłodszych pielęgniarek najprawdopodobniej nie zrekompensuje możliwego odpływu najstarszych pracowników" – zauważał PIE.
Ministerstwo Zdrowia, na pytanie, ile w polskich szpitalach obecnie jest wakatów na stanowiskach pielęgniarek i położnych, odpowiada jednak zdawkowo, że… „nie posiada danych w tym zakresie”.
Czytaj też:
Co trzeci Polak liczy na podwyżkę w 2025 r. Przygnębia jedna rzecz
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.