Od czwartku w dawnej wsi Puźniki w obwodzie tarnopolskim w zachodniej Ukrainie trwają ekshumacje. Jak tłumaczył wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Maciej Wróbel, celem jest ustalenie wszystkich ofiar zbrodni w Puźnikach i dokonanie godnego pochówku.
Rozpoczęcie ekshumacji na Wołyniu określone zostało przełomem. – Ja nie nazywałbym tego przełomem i unikał tutaj jakichś wielkich słów. Im więcej ciszy w tej sprawie, tym lepiej – skomentował to w rozmowie z RMF FM Bartosz Cichocki, były ambasador Polski w Kijowie.
Aktualnie prace prowadzone są ze strony polskiej przez Fundację Wolność i Demokracja we współpracy z naukowcami z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego oraz przedstawicielami Instytutu Pamięci Narodowej. – Takich prac będzie jeszcze wiele – ocenił Cichocki.
Potencjalne problemy i zagrożenia dla ekshumacji na Wołyniu
Były ambasador w rozmowie z RMF FM wskazał na potencjalne problemy z tematem ekshumacji i jego niezrozumiałością dla osób niezaangażowanych. – Na przykład na podstawie których części ciała będziemy identyfikować ofiary? – zapytał. – Według propozycji ukraińskiej z identyfikacji wypadłyby niemowlęta i dzieci do któregoś roku życia – zauważył Cichocki. – To by oczywiście zmieniło liczbę ofiar – dodał.
Cichowski podkreślał, że Polacy i Ukraińcy muszą zachować w sprawie ekshumacji dużą czujność. Jak stwierdził, „diabeł tkwi w szczegółach, nie tylko w generalnej zgodzie, którą już zdaje się osiągnęliśmy”.
Były ambasador ocenił, że należy przygotować się także na rozczarowania i trudne momenty, choć podkreślił przy tym, że ekshumacje to ważny moment i krok do przodu. Wskazał także na potencjalne zagrożenie. – Przeciwników porozumienia polsko-ukraińskiego na gruncie historycznym jest bardzo wielu. Oni są nie tylko w Rosji, oni są także w Polsce, oni są także na Ukrainie – mówił Cichocki.
Czytaj też:
Trzaskowski dystansuje Tuska w najnowszym sondażu. Sporo niespodzianekCzytaj też:
Potężny spadek poparcia KO w najnowszym sondażu. Ekspert nie ma złudzeń