Polskie MSZ tuż przed wyborami postanowiło przypomnieć, że nie przewiduje w tym roku utworzenia komisji obwodowych w Ukrainie. – Jeśli odbywają się wybory i trwa na przykład atak lotniczy, to jest wskazanie, żeby się udać do schronu, co wtedy zrobić z komisją i jak, w związku z takimi zdarzeniami nie przedłużać jej działania? – pytał retorycznie rzecznik ministerstwa Paweł Wroński.
Wybory prezydenckie. W Ukrainie Polacy nie zagłosują
Jak dodawał, Polska działa w tej kwestii według zasad, które stosowane są także w innych państwach. Polscy obywatele na wybory prezydenckie powinni więc wrócić z Ukrainy do ojczyzny. Na stosowne zaświadczenie z konsulatu, które pozwoli im oddać głos w dowolnej komisji wyborczej w Polsce, mają czas do czwartku 15 maja.
– W Polsce zaświadczenie takie wystawia dowolny urząd gminy, natomiast na Ukrainie może je wydać wyłącznie konsul – wyjaśniał rzecznik Krajowego Biura Wyborczego, Marcin Chmielnicki.
– Dokładna liczba Polaków uprawnionych do głosowania, którzy przebywają na Ukrainie, jest trudna do precyzyjnego określenia. Szacuje się, że wynosi ona około 1,4 tys. osób – przekazał Wroński. Polacy z Ukrainy nie mogli głosować w tym kraju już w wyborach parlamentarnych w 2023 roku oraz wyborach europejskich z 2024 roku.
Rumunia pod prąd. Jej obywatele w Ukrainie zagłosują
Co ciekawe, inny od większości krajów europejskich sposób postępowania przyjęła Rumunia. Jej obywatele mogą głosować w wyborach prezydenckich w trzech komisjach wyborczych w Ukrainie: w ambasadzie w Kijowie oraz dwóch miejscowościach na Zakarpaciu: Czerniowcach i Sołotwinie.
By uniemożliwić oszustwo wyborcze, lokale wyborcze w razie nalotu zostaną zamknięte i ponownie otwarte dopiero po odwołaniu alarmu lotniczego. W Ukrainie, według spisu powszechnego z 2001 roku, żyło 151 tys. obywateli Rumunii.
Czytaj też:
Stanowski zdradził, na kogo zagłosuje. Zaskakująca deklaracjaCzytaj też:
Wiec Nawrockiego przerwany. Padły wyzwiska, doszło do szarpaniny