Kobosko: To nie był dobry moment na kandydowanie dla Hołowni. Zapłacił za niską popularność rządu

Kobosko: To nie był dobry moment na kandydowanie dla Hołowni. Zapłacił za niską popularność rządu

Michał Kobosko
Michał Kobosko Źródło: Newspix.pl / Marek Hanyzewski
– W dniu, w którym miała się odbyć debata w Końskich Szymon Hołownia jechał na spotkania na Dolny Śląsk. Wiem od jego współpracowników, że decyzję o udziale w debacie podjął niemalże w miejscu, gdzie był rozjazd i trzeba było zdecydować, w którą stronę ruszyć. Pan Marszałek, być może nawet wbrew części osób ze swojego sztabu, powiedział: „jadę do Końskich” – mówi w rozmowie z „Wprost” Michał Kobosko , europoseł Polski 2050.

Eliza Olczyk, „Wprost”: Dlaczego marszałek Sejmu Szymon Hołownia, zajął dopiero piąte miejsce, za Grzegorzem Braunem, w wyborach prezydenckich

Michał Kobosko: Zadziałało wiele różnych czynników. Zawsze można sobie wyobrazić lepiej zaplanowaną i przeprowadzoną kampanię. Ale pan marszałek był w sytuacji specyficznej, długo starał się odpowiedzialnie łączyć prowadzenie kampanii z pełnieniem obowiązków marszałka. Tak rozumiał i rozumie swoją misję. Dziś można łatwo, zbyt łatwo, podnosić, że powinien był wcześniej przełączyć się na tryb kampanijny. Bo zrobił to w momencie, w którym inni kandydaci byli już rozpędzeni, on musiał najpierw doszlusować do stawki.

Być może też nie wszystkie hasła, z którymi pan marszałek wychodził w kampanii, trafiły najlepiej w potrzeby społeczne.

Które hasło ma pan na myśli?

Chociażby tak ważna społecznie sprawa jak postulat wprowadzenia zakazu używania smartfonów w szkołach przez uczniów. Również hasła związane z budownictwem mieszkaniowym, które podnosimy od dawna jako Polska 2050. Wyborcy nie uznali, że te propozycje są dla nich jakoś specjalnie zachęcające czy przekonujące.

Przede wszystkim jednak pan marszałek był jedynym z grona liderów koalicji 15 października, który wystartował w wyborach prezydenckich. To on zapłacił najwyższą cenę za to, że koalicyjny rząd jest dzisiaj mało popularny. Dostał po głowie za wszystko to, czego nasza koalicja czterech partii nie dowiozła od czasu powołania rządu.

Na swoich spotkaniach zbierał różne ciosy. A ponieważ były to spotkania otwarte, to wielokrotnie widzieliśmy na nich np. wyborców Konfederacji, którzy przychodzili po to, by osłabić przekaz Hołowni, udowodnić, iż jest on reprezentantem słabej koalicji.

Zatem na zapleczu toczyła się nieczysta gra, która była niewidoczna dla wyborców?

Oczywiście. A media nam tradycyjnie nie sprzyjały. Kampania, spotkania marszałka, nie były zbyt często pokazywane, sprawozdawane w mediach, a potem pojawiały się komentarze dziennikarzy i politologów, że kampania Hołowni jest niewidoczna, że go nie ma na trasie.

Dlaczego tak się działo?

Oczywiście z powodu polaryzacji. Znacząca część tradycyjnych mediów była w tej kampanii zaangażowana po stronie Rafała Trzaskowskiego lub Karola Nawrockiego.

Z badań wynika, że wyborcy Trzeciej Drogi z 2023 roku byli najbardziej zdemobilizowani. Najwięcej z nich nie poszło głosować w pierwszej turze wyborów prezydenckich. Czyżby najbardziej uwierzyli w obietnice i dlatego najsilniej się rozczarowali, gdy nie zostały spełnione?

Artykuł został opublikowany w 22/2025 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.