Grupa posłów KO wniosła tuż przed ciszą wyborczą projekt ustawy dotyczący rozszerzenia możliwości głosowania korespondencyjnego dla wszystkich wyborców. W uzasadnieniu podkreślono, że celem jest „wprowadzenie ułatwień”. „Umożliwienie wyborcom skorzystania z dogodnej dla nich formy oddania głosu” ma z kolei wpłynąć pozytywnie na frekwencję wyborczą.
KO chce głosowania korespondencyjnego dla wszystkich Polaków. Chce sobie ułatwić wybory?
„Rzeczpospolita” podaje jednak, że powodem zmian ma być „chęć uzyskania większej liczby głosów z zagranicy, która w ostatnich wyborach faworyzuje Koalicję Obywatelską”. Dla przykładu w wyborach prezydenckich 2025 oddano ponad 600 tys. głosów z zagranicy. Rafał Trzaskowski dostał 63,49 proc. z nich. Ponad 550 tys. osób zagłosowało również w wyborach parlamentarnych w 2023 r. KO zdobyła wówczas 45,19 proc. głosów.
– Za granicą punkty do głosowania często organizowane są przy polskich parafiach i klubach, gdzie skupiają się nieco bardziej konserwatywni wyborcy. Głosowanie korespondencyjne mogłoby pozwolić dotrzeć do wyborców o innym światopoglądzie, jak również tych mniej zaangażowanych w życie Polonii na co dzień – ocenił były brytyjski radny i działacz na rzecz przedstawicielstwa Polonii w parlamencie RP Przemysław de Skuba Skwirczyński.
KO chciała sobie ułatwić kolejne wybory? Znany politolog nie ma wątpliwości
Prof. Jarosław Flis ocenił jednak, że „wszystkie sztuczki wyborcze z większym prawdopodobieństwem szkodzą inicjatorom, niż im pomagają”. Zwrócił również uwagę, że w głosowaniu korespondencyjnym „spory odsetek głosów jest nieważny z powodu niezrozumienia procedury przez wyborców”. Dodatkowo podobny projekt w 2024 r. odesłał do Trybunału Konstytucyjnego Andrzej Duda.
Czytaj też:
Rekordowa frekwencja w wyborach prezydenckich. Znamy oficjalne wynikiCzytaj też:
Pierwsze zagraniczne reakcje po zwycięstwie Nawrockiego. Cichanouska opublikowała wpis po polsku
