Marcelina Zawisza: Nasi wyborcy, popierający Trzaskowskiego, nie pędzili radośnie do urn

Marcelina Zawisza: Nasi wyborcy, popierający Trzaskowskiego, nie pędzili radośnie do urn

Posłanka partii Razem Marcelina Zawisza
Posłanka partii Razem Marcelina Zawisza Źródło: PAP / Marcin Obara
– Z niewiadomych przyczyn z rządu nie może wyjść ustawa mieszkaniowa, a minister rozwoju i technologii Krzysztof Paszyk blokuje przekazanie środków z KPO na Fundusz Dopłat. Istnieje realna obawa, że będzie trzeba przekierować te pieniądze na coś innego, bo inaczej w ogóle przepadną. To będzie potężna porażka tego rządu – mówi Marcelina Zawisza, przewodnicząca koła poselskiego Razem.

Eliza Olczyk, „Wprost”: Premier Donald Tusk uzyskał w środę wotum zaufania dla rządu, ale czuć było, że w obozie rządzącym panuje napięcie. Czy koalicja rządząca przetrwa do 2027 roku?

Marcelina Zawisza: Myślę, że ich potrzeba trzymania się stołków będzie większa, niż jakiekolwiek napięcia, mogące prowadzić do rozpadu. Ale jeżeli chcą przetrwać, to muszą zaplanować, co będą robić do końca kadencji i zacząć to realizować. Bo jeśli nadal będą pracować tak, jak od początku kadencji – czyli niewiele – to władza nieuchronnie wpadnie w ręce PiS i Konfederacji.

Dlaczego Partia Razem woli być w opozycji niż w koalicji rządzącej?

Partia Razem jest w opozycji, ponieważ nasze głosy nie były potrzebne do zbudowania większości. Podczas tworzenia rządu usłyszeliśmy, że żaden z naszych kluczowych postulatów nie zostanie wpisany do umowy programowej. Co więcej, nie ma szans na realizację naszych propozycji. Zatem było dla nas oczywiste, że do rządu wejść nie możemy.

Zaletą bycia w rządzie jest wpływ na kształtowanie różnych polityk państwa, ale jeśli tego wpływu się nie ma, to samo branie odpowiedzialności za działania innych ministrów i premiera nie ma sensu. Tym bardziej, że w naszej ocenie obecna koalicja tak naprawdę nie chce rządzić.

Nie potrafi realizować rzeczy, do których się zobowiązała.

Bycie w opozycji jest wygodne, bo można krytykować rząd, wyborcom się to podoba, ale do Sejmu idzie się po to, żeby uczestniczyć we władzy.

Zgoda, do polityki idzie się, żeby realizować swoje postulaty. W tym jednak przypadku koalicja miała w Sejmie wystarczającą liczbę głosów. Nie potrzebują nas do większości. Nasza pozycja negocjacyjna była żadna. Bardzo często słyszeliśmy w trakcie negocjacji, że tylko Partia Razem na coś się nie zgadza, tylko Partia Razem ma uwagi itd.

Czyli byliście cały czas stawiani do kąta?

Oczywiście, że tak. A przecież mówiliśmy o rzeczach, które są ważne dla rozwoju kraju, bo chcieliśmy między innymi ścieżki dojścia do wydawania 3 proc. PKB na badania, naukę i rozwój. Polska na ten cel przeznacza skandalicznie mało środków, a my mamy fantastycznych naukowców, badaczy, którzy wyjeżdżają za granicę, bo u nas nie mogą się rozwijać. Marnujemy ten potencjał. Chcieliśmy wpisać do umowy koalicyjnej dojście do wydawania 1 proc. PKB na mieszkalnictwo. Na to się też nie zgodzono.

Rząd Donalda Tuska wydaje na budownictwo społeczne mniej niż rząd Prawa i Sprawiedliwości, a to jest naprawdę duża sztuka.

Ministrowie alarmują, że środki z KPO na budownictwo społeczne prawdopodobnie zostaną zmarnowane.

Dlaczego?

Artykuł został opublikowany w 24/2025 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.