Lewica chce rewolucji w ochronie zdrowia. Lekarz studzi entuzjazm: „Punkt pod dyskusję”

Lewica chce rewolucji w ochronie zdrowia. Lekarz studzi entuzjazm: „Punkt pod dyskusję”

Lewica proponuje rewolucję w ochronie zdrowia
Lewica proponuje rewolucję w ochronie zdrowia Źródło: PAP / Albert Zawada
Lewica twierdzi, że jej projekt to rewolucja, która uratuje system ochrony zdrowia. Biliony złotych miałyby płynąć do NFZ z podatku zdrowotnego, tłuszczowego i akcyzy. Wątpliwości budzi jednak to, czy projekt znajdzie poparcie w koalicji. Z rezerwą wypowiada się o nim również rzecznik Naczelnej Izby Lekarskiej. – Nie chodzi o samo dosypanie pieniędzy – podkreśla.

W kasie Narodowego Funduszu Zdrowia brakuje miliardów. W tym roku luka może wynieść 14 miliardów złotych, w przyszłym już 23 miliardy, a w kolejnych latach może być jeszcze gorzej. Dlatego rząd planuje doraźne cięcia i limity, a jednocześnie dosypuje do budżetu NFZ dodatkowe środki. To jednak wciąż za mało.

Według Lewicy sytuację zmieniłby projekt, którego szczegóły właśnie poznaliśmy. Oparta na trzech głównych założeniach reforma ma być rewolucją w finansowaniu systemu ochrony zdrowia. Po pierwsze Lewica domaga się, aby utrzymanie systemu nie było „spychane na barki osób o niskich i średnich dochodach”. Po drugie, aby płacił „truciciel”, czyli na NFZ miałyby być przeznaczane opłaty od sprzedaży alkoholu, papierosów i niezdrowej żywności. „Przenosimy ciężar finansowania z pracy na kapitał, z ludzi na korporacje” – brzmi ostatni, trzeci punkt.

Według Lewicy receptą na finansowy kryzys miałby być przede wszystkim podatek zdrowotny zastępujący obecną składkę zdrowotną, ale również podatek tłuszczowy, który miałby „motywować do zdrowszych wyborów” oraz jednolita akcyza, z której większość wpływów trafiałaby do NFZ.

Pracownicy mają płacić mniej, a NFZ dostać więcej