Ksiądz Wojciech Grzesiak, proboszcz parafii Świętego Michała Archanioła Rybniku to postać, która budzi spore zainteresowanie. Duchowny otwarcie przyznaje, że pracuje jako ratownik, cieszy się życiem rodzinnym, a posługę kapłańską prowadzi za darmo. Jak to możliwe?
Ksiądz Grzesiak tłumaczy funkcjonowanie nietypowej parafii
Duchowny podkreśla, że nie należy do Kościoła rzymskokatolickiego. Reprezentuje on Katolicki Kościół Narodowy, a jego parafia mylnie kojarzona jest bardziej popularnymi odłamami. Zaznacza on, że wierni w Kościele narodowym nie płaca za msze, czy sakramenty, a wszystkie datki są dobrowolne.
Znajdujemy się w parafii, może w takiej parafii, jakich więcej nie ma — nie wiem. U nas nie ma koszyczka, nie ma tacy, nie ma ofiary. W ogóle nie ma przepływu pieniądza. Znajdujemy się w parafii, gdzie każdy może zamówić mszę świętą, znajdujemy się w parafii, gdzie każdy może poprosić o sakrament, nie płacąc za niego — podkreślił duchowny.
Jak funkcjonuje Katolicki Kościół Narodowy?
Katolicki Kościół Narodowy nie jest zależny od Kościoła rzymskokatolickiego. Duchowni z tego odłamu nie muszą przestrzegać celibatu, dlatego wielu z nich decyduje się na założenie rodziny. Co ważne, duchowni nie otrzymują również wynagrodzenia za swoją posługę.
Odłam ten jest stosunkowo nowym tworem. Został założony w 2012 roku z inicjatywy biskupa Adama Rośka. Obecnie na terenie Polski znajduje się tylko kilkanaście takich parafii. Nowy nurt w kościele katolickim bardzie ceni sobie jednak duchowny, który tak komentuje zasady w Katolickim Kościele Narodowym:
Mogę każdemu spojrzeć prosto w oczy, kiedy kupię sobie auto na raty, kiedy pojadę sobie na wakacje, ponieważ nie mam tych pieniędzy z kościoła. W kościele posługuję za darmo, tak jak powiedział Jezus. Utrzymuję się z tego, co zapracuję w pracy zawodowej, jako ratownik medyczny. To są moje pieniądze, które wspólnie z żoną, która też pracuje, przeznaczamy na nasze życie, na nasz dom, na nasze wakacje i na nasz odpoczynek — wytłumaczył.
Czytaj też:
Burza w sieci z powodu „psiecka”. Prof. Bralczyk nie gryzł się w językCzytaj też:
Tajemnicze morderstwo proboszcza. Do zbrodni przyznał się były policjant