Dla zlewni rzek, które w ubiegłym roku siały spustoszenie na Dolnym Śląsku i Opolszczyźnie, Wody Polskie opracowują „programy redukcji ryzyka powodziowego”. Choć zawierają szereg propozycji, to głównymi i najdroższymi punktami zwykle są nowe obwałowania i zbiorniki. I tak w zlewni Nysy Kłodzkiej, gdzie wartość inwestycji przeciwpowodziowych ma sięgnąć 4 miliardów złotych, ponad miliard kosztować będzie zbiornik w Kamieńcu Ząbkowickim, do tego dziewięć zbiorników ma powstać w Kotlinie Kłodzkiej. Kolejne w zlewni Kaczawy, Bobru, Osobłogi, Białej czy Iłownicy.
Jest jeszcze program „Bezpieczna Wisła”, obejmujący rejon między Krakowem i Sandomierzem, który również zakłada budowę nowych zbiorników. Jako wariant optymalny uznano budowę dwóch, w tym jednego na terenie małopolskich gmin Szczurowa i Koszyce, który miałby być największym polderem przeciwpowodziowym w kraju. Większym od tego pod Raciborzem.
Inwestycje spotykają się z protestami mieszkańców, co szeroko opisujemy w tym tygodniu we „Wprost”. Buntują się nie tylko mieszkańcy gmin w Małopolsce, które największa powódź nawiedziła w 2010 roku, ale też w Kotlinie Kłodzkiej, zrujnowanej ledwie rok temu.
Ekspert o nowych zbiornikach: To nie wystarcza
Głosy krytyki pojawiają się także wśród ekspertów, którzy zwracają uwagę, że suche lub mokre zbiorniki powinni być jedynie elementem całości. I same w sobie nie zabezpieczą przed kolejnymi powodziami.
– Instytucje, które zajmują się u nas powodziami, czyli głównie Wody Polskie, traktują zbiorniki i wały jako jedyne środki, które są skuteczne – mówi nam Roman Konieczny, inżynier budownictwa wodnego i członek Koalicji Ratujmy Rzeki. – Jeśli popatrzymy na dokumenty z 2019 roku, to okazuje się, że 9 zbiorników w Kotlinie Kłodzkiej dawało w Kłodzku – najważniejszym miejscu doliny – redukcję fali o około 50 centymetrów. To wydaje się dość dużo, ale w zeszłym roku fala miała tam około 700 centymetrów. Więc widać wyraźnie, że to nie wystarcza – zwraca uwagę.
Czytaj też:
Alarmujące doniesienia ze zniszczonych w powodzi miast. „Liczę, że rząd tę sprawę rozwiąże”
– Warto pamiętać, że zbiorniki są skuteczne w górach w niewielkiej odległości od zapory. W dodatku zawsze jest ogromne ryzyko awarii, czyli sytuacji odwrotnej od zamierzonej – kontynuuje.
