Według Komorowskiego fakt, że polska demokracja doszła do takiego etapu, w którym kandydują w wyborach prezydenckich osoby pełniące ważne funkcje w państwie "świadczy o pewnej dojrzałości tej demokracji". - Jest mniej osób zupełnie przypadkowych. Dziś już wicemarszałek Sejmu uczestniczy w wyborach, być może urzędujący prezydent, być może wicepremier, a jeśli wygra mój kontrkandydat w prawyborach to też minister spraw zagranicznych - zaznaczył. Marszałek dodał, że "byłoby lekką przesadą oczekiwać, że wszyscy oni zrezygnują z pełnionych funkcji, fundując państwu polskiemu głębokie perturbacje na szczytach władzy państwowej".
Zdaniem Komorowskiego trzeba starać się godzić pełnione funkcje. Marszałek uważa, że dla Polaków jest istotne, aby potwierdzenie własnych sympatii do kandydatów mogło następować poprzez pozytywną ocenę ich pracy i umiejętności godzenia funkcji formalnych, które pełnią z ambicjami kandydowania w wyborach. - Nie wyobrażam sobie, żebym odwoływał posiedzenia Sejmu ani je skracał, dlatego że kandyduję. Odwrotnie - kandydować trzeba będzie na zasadzie przyjmowania nowych, dodatkowych zobowiązań i obciążeń czasowych. Krążę po Polsce wtedy, gdy są dni niesejmowe, a które to są dni - decyzja zapadła pół roku temu - podkreślił.
PAP, arb