"Kaczyński ma prawo nawoływać do zakończenia wojny bo sam ją zaczął"

"Kaczyński ma prawo nawoływać do zakończenia wojny bo sam ją zaczął"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Andrzej Rychard (fot. Wprost)Źródło:Wprost
Socjolog prof. Andrzej Rychard ocenia, że wezwanie Jarosława Kaczyńskiego do zakończenia wojny polsko-polskiej paradoksalnie może brzmieć wiarygodnie, bo to PiS kojarzone było z wywoływaniem konfliktów i napięć w relacjach politycznych.
- To Kaczyński był w stronnictwie wojny, a nie pokoju, można więc powiedzieć, że nawoływanie do zakończenia wojny polsko-polskiej brzmi w miarę wiarygodnie dla tych, którzy go słuchają, choć pewnie nie będzie wiarygodne dla jego przeciwników - powiedział Rychard komentując wystąpienie prezesa PiS. Według Rycharda, Kaczyński przedstawiając wizję Polski jako zasobnej, solidarnej, uwzględniającej interesy wszystkich i pozbawionej doktrynerstwa, dał wyraz temu, że dąży do zgody i takie porozumienie proponuje Polakom.

 Kaczyński: dość wojny polsko-polskiej. Mamy prawo żyć w dumnym kraju

W opinii profesora, prezes PiS wzywając Polaków do współpracy postawił w trudnej sytuacji swego najgroźniejszego kontrkandydata, Bronisława Komorowskiego, ponieważ w swej wizji Polski niejako rozwinął hasło swego rywala "Zgoda buduje" i nadał temu hasłu sens. Rychard przekonuje, że w wystąpieniu Jarosława Kaczyńskiego można zauważyć wyraźne złagodzenie dotychczasowej wizji Polski. - Nie ma już doktrynalnych haseł typu IV RP, ale jest pojęcie solidarności rozumianej nie jako przeciwieństwo liberalizmu, ale jako współdziałanie i bycie razem - podkreślił socjolog. Rychard ocenia, że ta wizja wydaje się bardzo idealistyczna, ale odwołuje się do tego, co ludzie podskórnie cenili, czyli do potrzeby konsensusu i unikania konfliktów.

Zdaniem Rycharda wystąpienie Kaczyńskiego na pewno spodobało się jego zwolennikom, ale pytanie, czy będzie skuteczne w pozyskiwaniu nowych wyborców, bo - jak zaznacza socjolog - ci mogą do końca nie uwierzyć w przemianę lidera PiS i jego nowy wizerunek. Dodaje, że wystąpienie stwarza nowy etap w kampanii wyborczej i interesujące będzie - jego zdaniem - jak zareagują na nie inni kandydaci, zwłaszcza Bronisław Komorowski.

PAP, arb