A co na to NATO?

A co na to NATO?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zadziwiająca jest zapowiedź Bronisława Komorowskiego o wycofaniu polskich żołnierzy z Afganistanu. I nie chodzi mi bynajmniej o meritum, ale o formę. Bo jeżeli o tych zamiarach szef NATO i współsojusznicy mieliby się dowiedzieć z mediów, byłoby to nieco nieeleganckie w stosunku do nich.
Szkoda, że temat obecności polskich wojsk w Afganistanie nie pojawił się na początku kampanii wyborczej, jak to sugerowali zresztą niektórzy politycy. Bo jest to jeden z najważniejszych tematów w polskiej polityce zagranicznej i obronnej. Polska do tej pory, niczym wierna rzeka, była jednym z niewielu krajów sojuszu, który ofiarnie i szczodrze posyłał swych żołnierzy na misję do Afganistanu. Nieważne, czy dostatecznie uzbrojonych i wyposażonych, ważne, że jechali na misję. Polska czyniła to nawet wówczas, gdy np. Niemcy i Francja uchylały się od tego obowiązku. My słaliśmy naszych żołnierzy w imię szczytnych ideałów: solidarności i odpowiedzialności (jak mi wyjaśniał w wywiadzie szef NATO, Anders Fogh Rasmussen - solidarność z Ameryką, zaatakowaną 11 września 2001 roku i odpowiedzialność, z której wynika próba zapobiegania rozszerzaniu się terroryzmu islamskiego). Nie kierowały Polską żadne korzyści doraźne (typu chociażby zniesienie wiz do USA czy ubijanie interesów w Afganistanie), bo nie o to wszak chodzi, my jesteśmy ponad materialistyczno-koniunkturalne podejście do misji. A przy okazji płaciliśmy daninę krwi (17 zabitych żołnierzy), ściągając na siebie "ciepłe" uczucia talibów.

I bardzo sensowne jest i było zadanie pytania o sens dalszej obecności polskich wojsk w Afganistanie. A nawet zakwestionowanie sensu tej obecności - bo może lepiej byłoby, także w ramach sojuszniczych zobowiązań, bronić wschodnich flanków NATO?

Tak więc, co do meritum marszałek Komorowski, były minister obrony, ma generalnie rację. Ale w polityce ważna jest forma. Była okazja, by wyrazić wątpliwości co do tej misji - podczas marcowej wizyty Rasmussena w Warszawie, w czasie której spotkał się on i z prezydentem Kaczyńskim, i z polskim rządem. Dlaczego więc zatem wtedy ministrowie (premiera Tuska zdaje się nie było wtedy w kraju), nie podjęli tego tematu? Nie zasygnalizowali polskich wątpliwości?

Dlatego dzisiejsza wypowiedź Bronisława Komorowskiego, że Polska wycofa się z Afganistanu, nawet jeśli NATO nie zaakceptuje tego planu, jest bardzo niezręczna. Bo powinna ją poprzedzić rozmowa z Rasmussenem i Amerykanami. Nie jest eleganckie, że dowiedzą się oni o tym z mediów.

Jeśli jednak marszałek Komorowski wcześniej dawał wyraźne sygnały NATO, przepraszam i wycofuję krytykę.