Jeżeli debata się odbędzie, to dla europosła PiS Marka Migalskiego jej wynik jest pewny. - Dla mnie to jest oczywiste, kto wygra debatę, ale musi najpierw do niej dojść. Wygra Jarosław Kaczyński, bo jest silniejszą osobowością, bo ma ciekawszy program i bo jesteśmy na fali. A wieczór wyborczy w sztabie PO to jakieś smętne imieniny u cioci - wyjaśnia.
Migalskiemu nie podoba się sposób w jaki PO chce zdobyć głosy elektoraty Lewicy. - My próbujemy rozmawiać z wyborcami Grzegorza Napieralskiego, a Platforma ustami Janusza Palikota chce kupić te głosy. Proponują handel polityczny, stanowisko wicepremiera, a Napieralski ma im w wianie przynieść wyborców jak worek kartofli. To nieładne - żali się europoseł.
Joanna Mucha odpiera te zarzuty tłumacząc, że działania Janusza Palikota są jego prywatną sprawą, a w lewicowe "mruganie okiem" PiS do Lewicy nie wierzy. - 22 czerwca skończył się w Polsce postkomunizm - mówi z ironią. - Ale jest pytanie, które powraca: jak daleko posunie się prezes PiS, żeby kokietować kolejne grupy? Kaczyński stracił umiar. My tak nie będziemy robić, bo to nieszczere. Wyborcy docenią, która ze strategii jest bardziej prawdziwa - reasumuje.
PP / TVN