Tusk: to kampania żałoby i cynizmu

Tusk: to kampania żałoby i cynizmu

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot.: Wikipedia 
- Komorowski nie jest słabszym kandydatem na urząd prezydenta - mówi Tusk. Podkreśla, że kampania Kaczyńskiego została skonstruowana na fundamencie żałoby po katastrofie smoleńskiej.
- Nie uważam, żeby Bronisław Komorowski był słabszym ode mnie kandydatem w wyborach prezydenckich. Zresztą, to nie jest tylko moja opinia, są przecież sondaże, które wskazują, że w tych wyborach Komorowski jest lepszym kandydatem na prezydenta niż ja - mówi Tusk. Jednocześnie podkreśla, że nie żałuje swoich słów o urzędzie prezydenta charakteryzowanym przez weto i żyrandol. - Wiem, co chciałem tą wypowiedzią opisać i ten opis jest wciąż aktualny. W polskiej rzeczywistość - ze względu na ustrój i konstytucję - bardzo różne role mają do odegrania premier i prezydent - podkreśla.

Premier jest świadomy, że premier i prezydent z tej samej partii to kłopotliwa podczas kampanii sytuacja. - Wiem, jak to jest i mówię o tym bardzo otwarcie: sytuacja, w której kandyduje się w wyborach prezydenckich, a równocześnie z tego samego środowiska jest szef partii i premier, stwarza okazję do złośliwych komentarzy, w których deprecjonuje się jakość i pozycję tej kandydatury - mówi Tusk.

Prezesowi PiS Donald Tusk wytyka budowanie kampanii na katastrofie smoleńskiej. - Cała jego kampania oparta jest na żałobnym wątku. Nie zarzucam prezesowi PiS, ani jego środowisku, że z tragedii smoleńskiej robi atut polityczny. Ale widać gołym okiem, że żałoba smoleńska odgrywa wielką rolę w jego kampanii wyborczej, począwszy od zbierania podpisów pod kandydaturą - mówi premier. Nie chce jednak oceniać. - Ja nie chcę rozstrzygać, czy to jest grzech, czy to jest fair. Każdy niech to w swoim sumieniu rozstrzygnie. Nie spierajmy się więc, czy on tę tragedię wykorzystuje, bo to widać gołym okiem - dodaje.

Dodaje także, że zachowanie Kaczyńskiego podczas walki z powodzią było cyniczne. Po niespotykanej, jeśli chodzi o skalę, pomocy rządu dla powodzian lider PiS wychodzi na wały w garniturze i powiada: "6 tysięcy? Ja dam 12 tysięcy złotych". Nie ponosi za to żadnej odpowiedzialności, ale może się wpisać w rolę tego, który da więcej i ratuje bardziej. To jest właśnie przykład skrajnego cynizmu ze strony Jarosława Kaczyńskiego. Bo przecież mówi to człowiek, który był premierem i który wie, że polityk nie rozdaje pieniędzy z własnej kieszeni. Gdyby Kaczyński rozdawał pieniądze z własnej kieszeni, to miałby prawo opowiadać takie rzeczy - szef PO tłumaczy swój punkt widzenia.

PP / Onet.pl