Teraz pełnomocnik posła PiS mecenas Andrzej Lew-Mirski ponowił wniosek o umorzenie sprawy. Przypomniał, że w grudniu 2009 r. Sąd Najwyższy uznał, iż zanim sąd cywilny przystąpi do badania pozwu wobec posła, powinna zapaść decyzja o uchyleniu jego immunitetu. Adwokat podkreślił, że po tym postanowieniu Sądu Najwyższego sądy odrzuciły już kilka pozwów wobec Macierewicza z powodu nieuchylenia jego immunitetu. - Sąd apelacyjny już uznał, że w tej sprawie zachowania pozwanego nie wchodzą w obszar chroniony immunitetem, bo nie były wykonywaniem mandatu poselskiego - replikował mec. Paweł Granecki, adwokat Bondaryka, który miał tego dnia zeznawać przed sądem. Prawnik wniósł o oddalenie wniosku mec. Lwa-Mirskiego. Dodał, że błędem byłoby zakładać, że immunitet ma charakter nieograniczony, bo sąd w każdym przypadku bada czy dane zachowanie jest chronione immunitetem. Sąd odroczył decyzję, bo chce się szczegółowo zapoznać z postanowieniem SN.
Macierewicz tłumaczył, że działał jako poseł i w interesie publicznym, zwracając uwagę na konflikt interesów szefa służby co do firmy, w której wcześniej pracował. - Od czego jest poseł, jak nie od tego? - pytał.
PAP, arb