"Niezależnie od działań mediów - Ryszard C. obrośnie mitem"

"Niezależnie od działań mediów - Ryszard C. obrośnie mitem"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Media nie zapobiegną aktom przemocy, przemilczając informacje o sprawcach przestępstw - uważa psycholog społeczny z Wydziału Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego dr hab. Janusz Czapiński. Czapiński podkreślił, że życiorys i motywacje Ryszarda C., który we wtorek w łódzkim biurze Prawa i Sprawiedliwości zastrzelił jednego z pracowników - Marka Rosiaka, a drugiego - Pawła Kowalskiego ciężko ranił, budzą ciekawość społeczeństwa, niezależnie od działań mediów. Media, według prof. Czapińskiego, mogą tylko dbać o to, żeby przedstawiać jak najbardziej obiektywny i wyważony obraz wydarzeń, unikając judzenia i dbając o fakty.

- Przemilczanie, czy wstrzymywanie się z podawaniem informacji niczemu by nie służyło. Nie powstrzyma to ciekawości Polaków. Nawet jeśli media nie będą przekazywały szczegółów, to zainteresowani ludzie sami będą tworzyć mity. Już to robią - tłumaczył psycholog. Jego zdaniem, aktom przemocy, chociaż mniej ekstremalnym, sprzyja społeczny klimat panujący w Polsce. - Brak zaufania do ludzi, gniew, zawiść i frustracja to niestety powszechne zjawiska. Można więc powiedzieć, że nasza kultura pobudzała Ryszarda C. do jego czynu, a nie go od tego odwodziła. Daleki jednak byłbym od szukania konkretnych winnych, w mediach lub wśród krewkich polityków - wyjaśnił.

Zdaniem prof. Czapińskiego skutkiem ataku będzie pogłębienie istniejących problemów, a nie ich niwelowanie. - W życiu politycznym już zaczynamy obserwować nasilający się ferment. Pochwalam próbę prezydenta, zmierzającą do wyciszenia emocji, ale obawiam się, że będzie ona całkowicie nieskuteczna. Podobnie jak po katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem, także po tym wydarzeniu zaczynają się pojawiać spekulacje o charakterze spiskowo-mitologizującym. Dla społeczeństwa oznaczać to będzie dalsze zniechęcenie się do zaangażowania w życie publiczne, narastającą niechęć i wzrost nieufności wobec polityków, a tym samym np. dalsze zmniejszenie się frekwencji wyborczej - tłumaczył Czapiński.

- W swoim czasie zabroniono wymieniać imię Herostratesa. Tak jak w starożytności, tak i współcześnie, takie działania nie przynoszą rezultatów. Nawet bez wymieniania nazwiska, sprawca takiego czynu zyskuje specyficzną sławę. Nawet jeśli będzie nazywany "zabójcą z Łodzi", będzie to wystarczająca identyfikacja - podkreślił psycholog.

PAP, arb