"Trzy osoby miały przeżyć katastrofę smoleńską"

"Trzy osoby miały przeżyć katastrofę smoleńską"

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. FORUM)
Zespół parlamentarny ds. katastrofy smoleńskiej spotkał się z pracownikiem kancelarii Lecha Kaczyńskiego, Jakubem Oparą. Twierdzi on, że krótko po katastrofie Tomasz Turowski z polskiej ambasady w Moskwie poinformował go, że prawdopodobnie trzy osoby ją przeżyły. Taką relację Opara przedstawił wcześniej w mediach. Powtórzył ją na spotkaniu z posłami.
Opara wyjaśnił, że informację o tym, iż prawdopodobnie trzy osoby katastrofę samolotu Tu-154M przeżyły i zostały odwiezione karetkami, przekazał mu Tomasz Turowski z polskiej ambasady w Moskwie. Było to na płycie lotniska w Smoleńsku. - Powiedział, że widział, czy słyszał jak trzy karetki zabrały trzy ciała, które okazywały znaki życia - mówił Opara. Zaznaczył, że były przy tym obecne również inne osoby z ambasady, ale słowa te powiedział Turowski. Opara dodał, że wkrótce potem pojawiły się inne informacje - że wszyscy nie żyją.

Szef zespołu Antoni Macierewicz pytał Oparę o zachowanie Turowskiego w dniu katastrofy. Według Opary Turowski sprawiał wrażenie osoby, która była "capo di tutti capi polskiej placówki". - Był osobą, z którą wszyscy się liczyli, osobą, która tak naprawdę nie odstępowała pana ambasadora Jerzego Bahra na krok, była jego cieniem - relacjonował. - Cały czas coś tam podszeptywał, chodził, pracownicy polskiej placówki na pewno bardzo liczyli się z panem Turowskim - ocenił.

W styczniu minister spraw zagranicznych przyjął dymisję Turowskiego z funkcji kierownika wydziału politycznego polskiej ambasady w Moskwie. Dymisja miała związek z jego oświadczeniem lustracyjnym. W połowie grudnia "Rzeczpospolita" napisała, że według IPN Turowski jest kłamcą lustracyjnym. Turowski miał być tzw. nielegałem wywiadu PRL, skierowanym jako szpieg do zakonu jezuitów w Watykanie. Dyplomata uchodzi za jednego ze współautorów zwrotu w stosunkach polsko-rosyjskich w okresie rządów Donalda Tuska. Wymieniany był jako kandydat na ambasadora w Watykanie.

PAP, arb