Lepiej się spotkać niż bić
Dopytywany, po co odbyło się spotkanie z kibicami, odpowiedział, że "każde spotkanie jest lepsze niż bijatyka". Jak jednak zaznaczył, "nie po to się spotyka, aby cokolwiek negocjować". Przyznał, że usłyszał na spotkaniu "kilka ciekawych uwag" co do zapisów prawa i praktyki działania niektórych instytucji. - Zapamiętam i być może wyciągniemy z tego sensowne wnioski - podkreślił. - Jedno ustalenie ma charakter pozytywny na przyszłość. W ciągu najbliższych kilku miesięcy może dojdzie do próby zbudowania takiego zbioru praktyk dopuszczalnych na stadionach - poinformował.
Jednoznaczne przesłanie
Tusk zwrócił się do kibiców z - jak powiedział - jednoznacznym przesłaniem: "Kibicowanie tak, trudne charaktery tak, wiem, stadion to nie teatr, ale dla chuligaństwa i bandyterki nie będzie tolerancji ze strony władzy". - Wiem, za co biorę pieniądze, za co odpowiadam. Z mojej strony egzekucja prawa i pilnowanie porządku i bezpieczeństwa jest przykazaniem numer jeden - zapewnił premier. Dodał, że rolą państwa jest pilnowanie bezpieczeństwa obywateli, a nie komfort kibiców, "szczególnie tych najbardziej krewkich, nie mówiąc o przestępcach". Ocenił, że przedstawiciele stowarzyszeń kibicowskich podczas spotkania sprawiali wrażenie osób zainteresowanych, żeby był ład i porządek na stadionach. "Zobaczymy, jak to będzie w praktyce wyglądało" - zastrzegł jednak Tusk. Oświadczył też: "Przestrzegałbym wszystkich, którzy ubiegają się o władzę, żeby nie zawiązywali jawnych czy tajnych sojuszy z ludźmi, dla których przemoc jest filozofią życia".
Sparing na remis
Przedstawiciel kibiców ze stowarzyszenia "Wiara Lecha" Jarosław Pucek ocenił po poniedziałkowym spotkaniu z premierem, że był to "sparing zakończony wielobramkowym remisem". Kibice - jak relacjonował - mówili premierowi o niezbędnych zmianach w przepisach. Pucek podkreślił, że premier Donald Tusk nie wykluczył dalszych spotkań z kibicami. - To było niezwykle szczere spotkanie, padło wiele mocnych słów, premier jasno postawił swoje stanowisko - mówił przedstawiciel kibiców po spotkaniu z szefem rządu, które odbyło się w warszawskim Centrum Dialog.
- Ostatecznie ustaliliśmy, że po wyborach - by nie łączyć dzisiejszego spotkania z kampanią wyborczą - będziemy dalej rozmawiać na temat możliwych zmian, które najbardziej bolą kibiców, a gdzie dostrzegamy największe pole do nadużyć i manipulacji, wyrwania serca życiu kibicowskiemu"- mówił Pucek. Jak dodał, ma wrażenie, że premier rozumie przekaz, z którym próbują się przebić od trzech lat, "że pewna część przepisów jest po prostu i zwyczajnie niekonstytucyjna".
Kibice będą współpracować
- Obiecaliśmy sobie, że będziemy współpracować, jeśli oczywiście premier pozostanie premierem - powiedział Pucek. Jak dodał, padło zaproszenie mówiące o tym, że "nawet jeśli premier nie będzie premierem, a jego następca będzie z PO, to ta praca będzie kontynuowana". - Zrobiliśmy pierwszy duży krok, poznaliśmy się, myślę, że troszkę więcej nabraliśmy do siebie zaufania - powiedział przedstawiciel kibiców. Zastrzegł jednak, że gdyby ktoś nie chciał dotrzymać słowa, to "kibice dysponują dość sporą rzeszą, środkami i okazjami do tego, by powiedzieć, że ktoś słowa nie dotrzymał".
W ocenie Pucka, poniedziałkowe spotkanie "to był sparing zakończony wielobramkowym remisem". Ale - jak dodał - "kibice dzisiaj grali na wyjeździe, więc bramka na wyjeździe liczy się podwójnie, dogrywka będzie po wyborach, chodzi o to, by móc sobie przybić piątkę po meczu i odebrać puchar z rąk prezydenta".pap, ps