Śledztwo wobec prezydenta Radomia umorzone

Śledztwo wobec prezydenta Radomia umorzone

Dodano:   /  Zmieniono: 
Andrzej Kosztowniak (fot. mat. prasowe) 
Z powodu braku znamion czynu zabronionego prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków przez prezydenta Radomia i jego zastępcę przez niepodjęcie działań i niepoinformowanie organów wymiaru sprawiedliwości o nieprawidłowościach finansowych w miejskiej spółce Administrator.
Śledztwo obejmowało okres od 26 sierpnia 2009 roku do 2 czerwca 2010 r. Wówczas prezydentem Radomia był - urzędujący także obecnie - Andrzej Kosztowniak, a jego zastępcą Robert Skiba - obecny wiceprezes Administratora. Obaj są politykami PiS.

Jak powiedziała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie Beata Syk-Jankowska przedmiotem śledztwa nie było badanie nieprawidłowości w miejskiej spółce Administrator, tylko zachowanie prezydenta i wiceprezydenta po tym, jak otrzymali oni informacje o tych nieprawidłowościach. Z ustaleń prokuratury wynika, że prezydent i wiceprezydent przekazali notatkę o nieprawidłowościach Radzie Nadzorczej Administratora, która jest organem nadzoru nad spółką. Sprawa była przez Radę analizowana i wyjaśniana. Dlatego - w ocenie prokuratury – w zachowaniu prezydenta i wiceprezydenta Radomia nie doszło do nieprawidłowości. Na tej podstawie prokuratura umorzyła śledztwo.

Według prokuratury, zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w czerwcu 2010 r. złożył zwolniony dyscyplinarnie z pracy były wiceprezes spółki Administratora Paweł Stępień. Jak ustaliła zajmująca się wcześniej sprawą radomska prokuratura, prezydent Radomia Andrzej Kosztowniak i jego zastępca Robert Skiba o nieprawidłowościach w Administratorze dowiedzieli się podczas wspólnej kolacji we wrześniu 2009 r. z ówczesnym prezesem i wiceprezesem spółki, który potajemnie nagrywał jej przebieg.

Prezydent Kosztowniak poinformował prokuraturę, że jest szantażowany przez Stępnia ujawnieniem nagrania rozmowy. Stenogramy rozmowy trafiły także do lokalnych mediów. Zarówno prokuratura, jak i potem sąd uznały, że szantażu nie było.

zew, PAP