Panie Ziobro, pan się nie boi!

Panie Ziobro, pan się nie boi!

Dodano:   /  Zmieniono: 
Nigdy bym nie przypuszczał, że wejdę w rolę obrońcy Zbigniewa Ziobry. A jednak, gdy dzieje się niesprawiedliwość, nie sposób nie zabrać głosu.
Jarosław Kaczyński postawił trzem ziobrystom ultimatum: albo całkowicie i bezapelacyjnie podporządkują się woli Prezesa, albo pożegnają się z partią. Ziobryści odrzucili propozycję. Adam Hofman nie kryjąc oburzenia stwierdził, że takie zachowanie to odtrącenie „wyciągniętej ręki Prezesa". Zaiste piękny to kompromis - secesjoniści mają się oddać do dyspozycji Kaczyńskiego, zameldować się na jego dywaniku, ukorzyć się, a wtedy Prezes w swojej nieskończonej łaskawości być może z partii ich nie wyrzuci. Zbigniew Ziobro miałby dodatkowo zrzec się funkcji wiceszefa partii, a Jacek Kurski – członkostwa w Komitecie Politycznym PiS. Słowem – Prezes zażądał od Ziobry i Kurskiego, by ucałowali cesarski pierścień i uznali boskość lidera PiS-u.

Ziobryści nie zamierzają jednak oddawać meczu walkowerem. - Kompromis sprowadza się do tego, że postawiono nas w stan oskarżenia, wszczęto wobec nas postępowanie dyscyplinarne, zażądano podania się do dymisji i przyznania do błędów, których, jak uważamy, nie popełniliśmy – punktował Ziobro, który tym samym dał Kaczyńskiemu sygnał, że oto zaczyna z nim otwartą wojnę i...zamierza wygrać. Nie bez powodu od kilku tygodni Ziobro przeczesuje szeregi partyjne poszukując zwolenników. W gronie ziobrystów są już m.in. Arkadiusz Mularczyk, Tadeusz Cymański, Beata Kempa i Andrzej Dera. Z tą grupą kojarzeni przez media są także posłowie: Zbigniew Dolata, Stanisław Pięta, Marzena Wróbel, czy Andrzej Duda. Ziobro liczy też zapewne na tych kandydatów na posłów, w których kampanię, wraz z Jackiem Kurskim i Tadeuszem Cymańskim, wyjątkowo aktywnie się zaangażował.

Ziobro rośnie więc w siłę, a wysuwane przez Jarosława Kaczyńskiego żądania bezwarunkowej kapitulacji pod adresem wiceprezesa PiS są dowodem na to, że w partii nie dzieje się najlepiej, a sam Prezes zaczyna obawiać się secesji ziobrystów. Wprawdzie zwolennicy Prezesa z tzw. zakonu PC występując w mediach grają pewnych siebie i lekceważą sprawę ziobrystów, którzy – ich zdaniem – mogą co najwyżej podzielić los poprzednich rozłamowców z Prawicy RP czy PJN. Prawda jest jednak taka, że Ziobro zyskuje coraz większe poparcie. W odróżnieniu od swoich oponentów zachowuje bowiem stoicki spokój - mówi w mediach o dyskusji na temat przyszłości partii oraz kompromisie. Na jego tle Jarosław Kaczyński jawi się jako wódz, którego ambicje nigdy nie zostały zaspokojone i który traktuje partię jako własne poletko. Tymczasem taktyka Ziobry polega na stopniowym, powolnym, acz konsekwentnym podkopywaniu pozycji Kaczyńskiego. To polityczna wojna podjazdowa.

Zbigniew Ziobro, który poglądami nie odstaje zbyt bardzo od Jarosława Kaczyńskiego, może nie tylko doprowadzić do umocnienia pozycji ziobrystów w PiS, nie tylko do rozłamu partii, ale wręcz do zmarginalizowania Kaczyńskiego. Wiadomo bowiem, że ten ostatni scenariusz prędzej czy później nastąpi. Być może prędzej niż później - ponieważ w przypadku PiS czas działa na niekorzyść jego członków. Beneficjentem każdego sporu wewnątrz partii Kaczyńskiego jest bowiem Platforma Obywatelska. Kaczyński zdaje sobie z tego sprawę i dlatego nie może zbyt długo czekać na rozstrzygnięcie konfliktu. Stąd kategoryczne ultimatum postawione Ziobrze.

Jaki będzie wynik tej potyczki? Na dwoje babka wróżyła. Albo Ziobro nie doliczy się odpowiednio wielu szabel i po cichu przyjmie upokarzające warunki, przedstawione mu przez Prezesa, albo wraz ze swoimi zwolennikami będzie się okopywał naprzeciwko zakonu PC. A jeśli wojna pozycyjna w PiS będzie się przeciągać – bezwarunkowo (dotychczas) wierna Kaczyńskiemu świta może stopniowo zacząć się wykruszać.