Kalisz podkreślił na konferencji prasowej, że swoje niezadowolenie w związku z tym zamanifestował np. ambasador USA na Węgrzech, który na znak protestu nie wziął udziału w uroczystościach wejścia w życie nowej konstytucji węgierskiej. - Stanowczo zareagowała Francja, również Komisja Europejska, (jej) przewodniczący Manuel Barroso. A polski rząd milczy - podkreślił Kalisz, który przewodzi sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka. - Polski rząd nie interesuje się tym konstytucyjnym zamachem stanu, jak to określił "Times", i jest to niezrozumiałe dla polskiego społeczeństwa - dodał. Posłowie SLD zabrali w tej sprawie głos już w środę; skierowali interpelację do premiera, w której zaapelowali o reakcję na naruszanie przez Węgry - ich zdaniem - "podstawowych standardów demokracji Rady Europy czy OBWE". Kalisz powiedział, że rozumie solidarność PO z Fideszem ze względu na wspólne członkostwo we frakcji Europejskiej Partii Ludowej (EPL) w PE. - Ale to nie może zamykać oczu na łamanie konstytucyjnych standardów demokratycznego państwa prawnego - mówił.
Bodnar podkreślił na konferencji prasowej, że jego zdaniem Fidesz korzystając z dwóch trzecich głosów w parlamencie doprowadził do zmian zmierzających do stworzenia systemu autorytarnego - polegało to m.in. na ograniczeniu kompetencji Trybunału Konstytucyjnego na Węgrzech czy stworzeniu nowej instytucji Rady ds. Mediów. Bodnar przypomniał, że członkostwo każdego państwa w UE zależy od spełnienia podstawowych wartości takich jak: wolność, praworządność, ochrona praw człowieka i demokracja. - Naszym zdaniem Węgry tych kryteriów aktualnie nie spełniają, co powinno powodować wszczęciem procedury zawieszenia w wykonywaniu prawa głosu w Radzie Europejskiej - zaznaczył. Skutkowałoby to - jak mówił - koniecznością tłumaczenia się przez Węgry z sytuacji wewnątrz kraju. - Oczekujemy, że polski MSZ okaże gest solidarności, ponieważ nasi koledzy, w tym także współpracownicy z organizacji pozarządowych z Węgier, opozycja węgierska, z pewnością tego oczekują i wierzą w to, że międzynarodowa presja jest tym, co może doprowadzić do jakichkolwiek zmian na Węgrzech - mówił.
W poniedziałek wieczorem w Budapeszcie odbyła się demonstracja, która - zdaniem obserwatorów - zgromadziła nawet 100 tys. osób manifestujących przeciwko nowej konstytucji. Wiec protestacyjny zorganizowały partie opozycyjne i organizacje obywatelskie. Centroprawicowy Fidesz, na którego czele stoi premier Viktor Orban, zdobył dwie trzecie głosów w wyborach parlamentarnych w 2010 roku i przeforsował wiele ustaw, wywołując zarówno w kraju, jak i za granicą oskarżenia, że podważa zasady mechanizmów wzajemnej kontroli władzy wykonawczej, ustawodawczej i sądowniczej.pap, ps