16 stycznia poznamy prawdę o czarnych skrzynkach Tu-154M?

16 stycznia poznamy prawdę o czarnych skrzynkach Tu-154M?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Tu-154M (fot. WPROST)Źródło:Wprost
Na 16 stycznia wojskowa prokuratura zapowiedziała konferencję poświęconą opinii biegłych w sprawie czarnych skrzynek Tu-154M. Ekspertyza dotycząca m.in. nagrań z kabiny pilotów jest jednym z ważniejszych dowodów w śledztwie dotyczącym katastrofy smoleńskiej.
Wojskowi prokuratorzy na razie nie informują o szczegółach konferencji, która ma się odbyć 16 stycznia. - Zapewniamy, że  opinia publiczna dowie się o wszystkich możliwych do upublicznienia wnioskach zawartych w tej opinii - podkreślił rzecznik prasowy Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk Zbigniew Rzepa. Nie wiadomo jednak, czy zostaną ujawnione pełne stenogramy rozmów z kokpitu samolotu. Ekspertyza biegłych w sprawie czarnych skrzynek Tu-154 wpłynęła pod koniec ubiegłego roku do Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, prowadzącej śledztwo dotyczące katastrofy. Ekspertyza składa się ze stenogramów oraz części opisowej.

Najpierw stenogramy z Rosji...

Nad opinią fonoskopijną nagrań czarnych skrzynek dla Wojskowej Prokuratury Okręgowej od lata 2010 r. pracował Instytut Ekspertyz Sądowych im. J. Sehna z Krakowa. Opinia publiczna już wcześniej poznała zapisy nagrań z Tu-154M. W  czerwcu 2010 r. MSWiA ujawniło dokonaną przez rosyjski MAK transkrypcję nagrań czarnych skrzynek. 40-stronicowy dokument zawierał rozpisane w tabelach: czas, treść zdania po rosyjsku i polsku oraz oznaczenie, kto wypowiada dane słowa. Część zdań było w języku angielskim, niektóre fragmenty były opisane jako niezrozumiała, nie do  wszystkich wypowiedzi udało się też przyporządkować ich autora. Ponieważ część nagrań była nieczytelna, prowadząca śledztwo prokuratura przekazała je wtedy biegłym z Krakowa, aby dokonali badań nagrań na  potrzeby postępowania. Krakowscy biegli pracowali na kopiach zapisów - ich oryginały znajdują się w Rosji w dyspozycji tamtejszej prokuratury i nie będą przekazane Polsce przed zamknięciem rosyjskiego śledztwa w sprawie katastrofy. Prokuratura polska wcześniej informowała, że nie ma zagrożenia, by ingerowano w oryginalne zapisy. Aby analiza mogła być ukończona, biegli musieli zbadać oryginalne nośniki z Rosji. Doszło do  tego podczas wizyty biegłych w Moskwie w czerwcu zeszłego roku.

...potem nasze

Po raz kolejny stenogramy ujawniono w Polsce po zakończeniu prac komisji kierowanej przez ówczesnego szefa MSWiA Jerzego Millera. Na początku września zeszłego roku komisja opublikowała protokół wraz z załącznikami do ogłoszonego w lipcu raportu. Stenogramy odczytane z nagrań, którymi dysponowała polska komisja, znalazły się w ósmym załączniku. Na 130 stronach opublikowano zapis pokładowego rejestratora MARS-BM, a na 77 stronach - odpis korespondencji nagrany na  magnetofon sygnowany jako "P-500" ze smoleńskiej wieży lotniska (eksperci wielokrotnie podkreślali, że Rosjanie nie umożliwili im zgrania rozmów z wieży w warunkach laboratoryjnych). Łącznie dokument ze stenogramami liczył 207 stron. Był on obszerniejszy niż poprzednia wersja stenogramów, ale nowo odczytane z nagrań słowa nie zmieniły dotychczasowych ustaleń.

W sierpniu ubiegłego roku prokuratura wojskowa powołała zespół kilkunastu biegłych, który ma opracować całościową ekspertyzę dotyczącą stanu technicznego Tu-154M, jego pilotażu w trakcie lotu do Smoleńska i technicznego przygotowania. Wnioski z opinii ekspertów z Krakowa na temat tych nagrań wpłyną na konkluzje całościowej ekspertyzy.

Kto spowodował katastrofę lotniczą?

Śledztwo Wojskowej Prokuratury Okręgowej jest prowadzone w sprawie "nieumyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu powietrznym, w wyniku której śmierć ponieśli wszyscy pasażerowie samolotu Tu-154", w  tym prezydent Lech Kaczyński z małżonką. W końcu sierpnia zeszłego roku prokuratura postawiła zarzuty niedopełnienia obowiązków służbowych dwóm oficerom, którzy w 2010 r. zajmowali dowódcze stanowiska w Specpułku. Chodzi o organizację lotu Tu-154M w  zakresie wyznaczenia i przygotowania załogi samolotu. Podejrzani nie przyznali się do winy i odmówili wyjaśnień. Grozi im do 3 lat więzienia. Śledztwo jest obecnie przedłużone do 10 kwietnia.

PAP, arb